E-wolność słowa

Niepozorna myszka komputerowa może siać popłoch wśród liderów państw niedemokratycznych. Tak przynajmniej dzieje się w kampanii organizacji ISHR (International Society for Human Rights). Myszka symbolizuje internet – medium globalnej komunikacji i informacji, dźwignię przemian społecznych oraz narzędzie ochrony praw człowieka i wolności obywatelskich. Trzy reklamy, przygotowane przez agencję Ogilvy & Mather z Frankfurtu, składają się na kolejną odsłonę kampanii „Scared Leaders”, której bohaterami byli poprzednio Raúl Castro, Hugo Chávez i Mahmud Ahmadineżad. Twórcy kampanii ponownie użyli tego samego pomysłu, ale tym razem wymierzyli humorystyczne ostrze w kolejnych liderów reżimów. Tegoroczna edycja powiększa zastęp „przestraszonych przywódców” o Kim Dzong Ila (Korea Północna), Roberta Mugabego (Zimbabwe) i Muammara al-Kaddafiego (Libia).

Władze odmawiające obywatelom wolności słowa w realnym świecie nie są w stanie jej całkowicie ograniczyć w cyberprzestrzeni. Pomimo częstych prób filtrowania i cenzurowania jego treści i zasobów, pozostaje on globalną agorą wymiany poglądów i idei, miejscem kontestacji zwyrodniałych systemów politycznych, sprzeciwu wobec nadużyć władzy i akumulacji społecznego niezadowolenia. W internecie kiełkują zalążki pluralistycznego społeczeństwa obywatelskiego, a opozycja organizuje się, dociera do zwolenników podzielających jej system wartości oraz kontaktuje się ze światem mediów i obrońcami praw człowieka w innych krajach. Wkroczenie niedemokratycznych państw w erę informacji może stanowić więc początek końca dyktatur.

Organizacja ISRH powstała w 1972 roku we Frankfurcie nad Menem i działa obecnie na terenie 26 państw. Od początku swego istnienia walczy o uwolnienie więźniów politycznych i wspiera opozycję w krajach niedemokratycznych. Ponadto stara się umacniać społeczeństwo obywatelskie i monitorować stan nadużyć władzy w krajach, w których łamane są prawa i wolności człowieka.
D. Wilk