Śmieci na wojennej ścieżce

Złowrogie maszyny znów ruszają do walki przeciwko ludzkości. Tym razem jednak nie chodzi o bunt sztucznej inteligencji ani najazd robotów z kosmosu. W tym konflikcie agresorem są śmieci.

Na plakatach przygotowanych przez agencję Publicis z Caracas wojna toczy się na całego. Każda z kreacji przedstawia inną machinę zniszczenia – czołgi, okręt wojenny i myśliwce – w akcji. W tle dominuje sceneria post-apokaliptyczna. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak kadr z futurystycznego filmu lub gry komputerowej. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się odbiorca odkrywa, że atakująca armia zbudowana jest z odpadków.

„All we throw away turns against us. Recycle” („Wszystko co wyrzucamy, obróci się przeciwko nam. Segreguj.”) zachęca kampania organizacji Ecological Movement of Venezuela (Ruch Ekologiczny Wenezueli). Twórcom plakatów nie chodzi oczywiście o straszenie odbiorcy wizją zbrojnego ataku śmieci, ale o uświadomienie, że Wenezuelczycy jak na razie przegrywają swoją wojnę ze stale rosnącą górą odpadów.

Jak podaje portal eco2site.com statystyczny mieszkaniec dużego miasta w Wenezueli „produkuje” około kilograma śmieci na dobę. Mimo że według fachowców 80% z nich może zostać wykorzystana ponownie, w rzeczywistości recyklingowi poddawana jest tylko część odpadów ze źródeł przemysłowych (tj. różnego rodzaju zakładów produkcyjnych), natomiast na poziomie gospodarstw domowych pojęcie segregacji śmieci praktycznie nie istnieje. Wszystko przez znikomą świadomość ekologiczną społeczeństwa. A przecież śmieci nie znikają samoczynnie. Prognozy wskazują, że jeśli problem recyklingu nie zostanie skutecznie rozwiązany to w przeciągu dekady metropolie Wenezueli „utoną” we własnych odpadkach.

Opinie na temat kreacji Publicis są podzielone. Zwolennicy zachwycają się graficznym dopracowaniem plakatów, krytycy uważają, że obecne na nich pojazdy wyglądają jak zabawki z klocków lego i nie są wystarczająco „śmieciowe” by zrobić wrażenie na odbiorcy.
P.Lenarczyk