Telefony jak defibrylatory

Na podłodze sterylnie czystej łazienki leży chłopak. Wygląda jakby spał, ale wrażenie jest mylne – bohater spotu przed chwilą próbował popełnić samobójstwo.

Choć opływająca w dostatek Szwajcaria może wydawać się krajem powszechnego szczęścia, to okazuje się, że posiada ona jeden z najwyższych wskaźników samobójstw wśród młodzieży w Europie Zachodniej. Rocznie niemal 10 tysięcy nastolatków targa się na swoje życie; około 100 z nich umiera. Na ten zatrważający problem zwraca uwagę kampania „Co cztery dni jakiś nastolatek popełnia samobójstwo” przygotowana przez organizację Pro Juventute. W spocie dominuje biel – widać na nim ubranego na biało chłopaka, który leży na podłodze łazienki zalanej jasnym światłem. Spokojną, nieco senną atmosferę, potęguje jeszcze stonowana muzyka w tle. Muzyka zmienia się w charakterystyczny dźwięk defibrylatora, ale do piersi chłopaka zamiast dwóch elektrod, ktoś przykłada dwa telefony komórkowe. Efekt jest jednak ten sam – bohater otwiera oczy, a w tle słychać odgłos pracy jego serca. Na tle przerażonej twarzy pokazuje się francuskie hasło (drugi, obok niemieckiego, język kampanii): „Nous sauvons regulierement des jeunes du suicide" (Sukcesywnie zmniejszamy liczbę samobójstw wśród młodzieży).

Kampania ma na celu uświadomienie młodym ludziom borykającym się z problemami natury osobistej czy też presją ze strony rodziców, rówieśników i szkoły, że dzwoniąc lub wysyłając SMS pod numer 147 mogą liczyć na całodobową, anonimową pomoc. Mimo że istniejąca od 1912 r. organizacja Pro Juventute może poszczycić się znacznymi osiągnięciami jeśli chodzi o zapobieganie samobójstwom wśród młodzieży, to nadal jest to drugi najczęstszy powód zgonów wśród szwajcarskich chłopców.

Krótki, ale bardzo sugestywny i pomysłowy klip kampanii, przełamuje tabu związane z tematem samobójstw i klarownie komunikuje osobom, które sądzą, że znalazły się w beznadziejnej sytuacji życiowej, że nie są same.
Jacek Czerwiński