Facebook w kostnicy

Zdjęcia stóp ofiar pochodzą z kostnicy. Różnią się tylko ujęciami i danymi o denatach, przedstawionymi w formie ich profili na portalach Facebook, Twitter i Snapchat.

W ten sposób uwielbiane przez młodych ludzi portale społecznościowe dały się poznać od najgorszej strony. Komunikat kierowany do odbiorców kampanii zleconej do realizacji przez organizację Responsible Young Drivers nie pozostawia złudzeń: gdyby nie one, życie udałoby się ocalić jedną na dziesięć osób spośród ofiar wypadków drogowych. Nie stałyby się przyczyną śmierci i nie mogłyby zaważyć na życiu człowieka, gdyby były wykorzystywane przez odpowiedzialnych i rozsądnych kierowców.

Wzrost liczby ofiar wypadków, w których śmierć ponoszą młodzi ludzie, niepokoi coraz bardziej i coraz częściej. Obawie o życie młodych osób, które siadają za kółkiem, uległa między innymi belgijska organizacja, która zgłosiła się z propozycją stworzenia kampanii do agencji reklamowej ESA Saint Luc Tournai, czyli tamtejszej Szkoły Sztuk Pięknych. Owoc tej współpracy – prosta w przekazie i wymowna kampania – jest próbą oddziaływania na wyobraźnię tych, którzy kierują samochodem i korzystają w tym samym czasie z konta na portalu społecznościowym. Wpływu takiego typu portali na życie młodych ludzi nie sposób przecenić, ale – jak pokazuje reklamowy projekt belgijskiej agencji – mogą przynosić pożytek tylko wtedy, gdy są pod kontrolą człowieka, który umie rozsądnie z nich korzystać.

Twitter czy Facebook może być pomocny w pracy, relaksie lub kontakcie z innymi, ale nie podczas jazdy. Młodzi kierowcy, którzy nie mają odpowiedniego doświadczenia, wyczucia na drodze, którzy często i bez dodatkowych czynników rozpraszających uwagę, mają problem z koncentracją i podzielnością uwagi za kółkiem, powinni szczególnie o tym pamiętać. Nie mogą doprowadzać za sprawa własnej nieodpowiedzialności i braku refleksji do stwarzania niebezpieczeństwa na drodze. Świat wirtualny – przynajmniej za kółkiem – nie może kierować ich myśleniem i przysłaniać tego, co dzieje się w świecie realnym.

Anna Lis