Kampania KULTURA LECZY ! – Miasta Stołecznego Warszawa i Fabryki Komunikacji Społecznej – opiera się na przekonaniu, że obcowanie z kulturą wpływa pozytywnie na samopoczucie, redukuje stres, a nawet zwiększa odporność psychiczną i fizyczną. Obcowanie ze sztuką, tak jak i tworzenie sztuki, może zaspokoić nie tylko naszą potrzebę relaksu, ukoić poszarpane nerwy, ale też wzbogacić o cenne refleksji nad sobą. Temu właśnie służy arteterapia. W jaki sposób działa?
Najpierw dochodzi do ujawnienia uczuć zepchniętych do podświadomości. Następnie do ich uzewnętrznienia za pomocą ekspresji i analizy (zwykle w formie rozmowy). Potem następuje retrospekcja wydarzeń i uczuć. A na samym końcu porównanie prac i ich analiza (ale nie ocena estetyczna). Co ciekawe, podobne mechanizmy działają zarówno w przypadku tworzenia sztuki (obrazów, filmów, zdjęć), jak i rozmowy o niej. Po co to robić? Arteterapia pomaga uzewnętrznić swoje emocje, motywacje i pragnienia. Spojrzeć na wszystko z dystansu. Pozwala kształtować inteligencję emocjonalną. Sztuka zapobiega rutynie, angażuje człowieka w całości. Zajęcia z wykorzystaniem sztuki pozwalają odnaleźć w sobie motywację nie tylko do tworzenia, ale i do działania, do kontaktu z emocjami. Do emocjonalnego „katharsis” dochodzi dzięki synchronizacji obu półkul mózgowych – tej odpowiedzialnej za myślenie logiczne i tej odpowiedzialnej za myślenie kreatywne.
W rozmowie z Martyną Harland, o tym jak w fantazjach uzupełniamy swoje deficyty i realizujemy głęboko ukryte pragnienia i przeżywamy „katharsis” – mówi Kuba Mikurda psycholog i lacanista doktor filozofii, wykładowca PWSTiF w Łodzi.
Magdalena Harland: Na czym polegają te podobieństwa między artystami i neurotykami?
Kuba Mikurda: Zarówno neurotycy, jak i artyści mają bardziej elastyczną granicę między świadomością a tym, co nieświadome. Mechanizm wyparcia, który odpowiada za przesuwanie do nieświadomego treści zagrażających naszemu obrazowi siebie, jest u nich dużo słabszy. Treści nieświadome korzystają z tych „uchylonych drzwi” i przedostają się do świadomości. Oczywiście, nie wszystkie i nie bezpośrednio – to mogłoby być dla nas destrukcyjne. Jednak neurotycy bronią się przed tym jak mogą, niejako zatrzymując te treści w ciele w postaci różnych symptomów – jakby całym ciałem próbowali domknąć te uchylone drzwi. Z kolei artyści wykorzystują i przekształcają te nieświadome treści w coś materialnego: wiersz, książkę, obraz, rzeźbę, film. Freud nazywa ten proces „sublimacją”. Neurotycy i artyści są w ciągłym kryzysie psychicznym, ale ci drudzy rozwiązują go w bardziej produktywny sposób. Dlatego można powiedzieć, że artysta to taki zdrowy neurotyk. To, co wyparte, chce się za wszelką cenę wyrazić. Korzysta z języka, ze snów, a w ostateczności z ciała neurotyka. Nigdy w sposób dosłowny. W języku wyraża się między wierszami – w przejęzyczeniach, powtórzeniach, załamaniach. W ciele – w różnego rodzaju somatycznych symptomach. Francuski psychoanalityk Jacques Lacan zwrócił uwagę, że Freudowskie mechanizmy pracy marzenia sennego, czyli kondensacja i przemieszczenie, działają tak samo, jak metafora i metonimia – dwie podstawowe figury retoryczne, używane przez poetów od czasów starożytności. Różnica polega na tym, że artyści mają nad nimi pewną kontrolę. Wiedzą, jak z nich czerpać, ale też potrafią ich użyć świadomie i przekształcać je dalej. To tak jak ze snami – wszyscy śnimy i każdemu z nas od czasu do czasu zdarza się jakiś fascynujący sen.
M.H :Twórczość jest dla artysty sposobem na to, żeby zbudować stabilny obraz siebie, zharmonizować się?
K. M: Na pewno jest sposobem na to, żeby uczynić życie bardziej znośnym. Choć bywa i tak jak w przypadku pisarza Jamesa Joyce’a, który omawiał Jacques Lacan, że twórczość może nawet uchronić przed psychozą. Lacan dowodził, że dzięki swojej twórczości literackiej Joyce mógł jakoś związać swoją strukturę psychiczną, uchronić ją przed rozpadem. Pisarstwo Joyce’a uzupełniło lukę w procesie intergracji jego jako człowieka, która wynikała z nieobecności ojca pisarza.
M.H : Podczas jednego ze spotkań z cyklu „Filmoterapia z SENSem” powiedziałeś, że wszelkie neurozy są przejawem twórczości człowieka, tylko zamiast działać w sztuce, neurotycy tworzą niejako „na sobie”.
K. M: Już Zygmunt Freud zwrócił uwagę na pewne podobieństwa w psychice artystów i neurotyków. Każdy artysta ma coś z neurotyka, a każdy neurotyk – coś z artysty. Według Freuda świadomość to tylko drobny wycinek życia psychicznego. Wszyscy jesteśmy wyposażeni w nieświadomość i doświadczamy tego skutków. Na przykład angażując się w te same krzywdzące sytuacje i modele relacji z partnerami czy szefami. Mimo że świadomie mówimy sobie: „nigdy więcej”. Nieświadome działa także wtedy, gdy nie możemy opędzić się od fantazji i natrętnych myśli, chociaż wszystko w nas przeciwko nim protestuje. Wtedy pytamy samych siebie: „Skąd się to bierze? Przecież ja taki nie jestem, ja wcale tego nie chcę!”.
M.H: Dlaczego dla Freuda wzorem była sztuka klasyczna?
K.M: Freud był dzieckiem swojej epoki. Liczyła się dla niego tylko sztuka nawiązująca do klasycznych wzorców. Piękno utożsamiał z harmonią, symetrią i proporcją. Taka forma była dla niego dowodem udanej sublimacji, czyli przekształcenia popędów seksualnych w coś społecznie akceptowanego. Tyle że, paradoksalnie, psychoanaliza dała początek wielu nurtom w sztuce, które zrywały z klasycznymi ideałami. Freud nigdy nie zaakceptował ekspresjonizmu, nie mówiąc już o surrealizmie. Postulaty André Bretona, głównego teoretyka surrealizmu, uważał za zupełną herezję. Breton pisał na przykład, że sztuka powinna dążyć do wywołania kryzysu świadomości, zniszczenia mechanizmów psychicznych, które hamują swobodną grę myśli. Sztuka surrealistyczna chciała eksponować to, co wyparte, dlatego aż kipiała od seksualności i przemocy. Dla Freuda, który zakładał, że kultura wynika z sublimowania takich treści, surrealizm był nie tylko nieestetyczny, ale też potencjalnie destrukcyjny.
M.H: Tworząc sztukę, można też rozprawiać się z traumami z przeszłości. Sztuka uczy mówić o cierpieniu? Inaczej cierpienie nas połknie?
K.M : Freud mówił, że człowiek szczęśliwy nie fantazjuje. Artyści, neurotycy, ale też wszyscy ludzie, uzupełniają swoje deficyty w fantazjach. Jesteśmy w nich silniejsi, piękniejsi, mamy więcej pieniędzy, cieszymy się większym uznaniem… Tyle że neurotyk na tym poprzestaje, a artysta znajduje sposób, żeby swoje fantazje pchnąć dalej, żeby zmaterializować je w dziele sztuki, uczynić czymś, co może dotrzeć do innych ludzi. W efekcie zdarza się, że w ten sposób faktycznie zyskuje coś, czego wcześniej nie miał. Na pewno wyrażanie cierpienia przynosi ulgę – wypchnięcie go na zewnątrz, w słowa czy obrazy, wyjęcie go z ciała. Freud nie bez powodu nazywał swój model terapii „leczeniem mową”. Co zresztą było w XIX wieku pewnym skandalem. Jak można leczyć objawy ciała za pomocą mówienia? To brzmi jak jakaś magia czy szarlataneria. Tymczasem okazało się, że słowa mogą faktycznie zmieniać rzeczywistość, mogą wpływać na ciało. Już samo wypowiedzenie, nadanie symbolicznej formy wypieranym konfliktom przynosi ulgę, łagodzi napięcia w ciele. Sprawia, że wypierane emocje tracą nad nami kontrolę.
M. H: A co mogą zrobić nie-artyści z własnym cierpieniem? Czy można uwolnić się przez sztukę? Malując obrazy, oglądając filmy?
K.M: Psychologiczne badania pokazują, że 60 proc. ludzi, kiedy przydarzy się im coś dziwnego, opowie o tym komuś do końca dnia, a 99 proc. – w ciągu najbliższych dni. Jeżeli dzieje się coś dziwnego, coś, czego nie rozumiemy, mamy tendencję, żeby to komuś opowiedzieć, zrobić z tego narrację. W ten sposób nadajemy symboliczną formę temu wydarzeniu. Dzięki temu staje się ono dla nas bardziej zrozumiałe. Artyści korzystają z tego na co dzień, ale każdy z nas ma skłonność do opowiadania historii. O sobie i o świecie. To też jest twórczość. Żeby sztuka mogła nas leczyć, nie możemy myśleć o niej w kategoriach estetycznych. Nie powinniśmy oceniać, czy coś, co tworzymy lub oglądamy, jest ładne bądź nie. Warto pomyśleć, na ile to jest pozytywne, dobre dla nas. Czy zmniejsza nasze napięcia lub cierpienie. Najgorsze, co można zrobić swojemu cierpieniu, to nie wyrażać go w ogóle.
We współpracy z www.kulturalna.warszawa.pl wystartowaliśmy z nową kampanią. Zalecamy korzystanie z bogatej oferty kulturalnej Warszawy bez ograniczeń. Kultura leczy!
Opublikowany przez Fabryka Komunikacji Społecznej Poniedziałek, 14 maja 2018
Szczegółowe informacje o kampanii KULTURA LECZY znajdują się TUTAJ
Autorką wywiadu jest Martyna Harland, założycielka portalu FILMOTERAPIA
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
15.09.2023
Konsumenci produkują 170 kg odpadów opakowaniowych rocznie
-
04.08.2023
Porozmawiajmy szczerze o otyłości
-
12.05.2023
„Żywność w Polsce staje się coraz bardziej ekologiczna”
-
03.02.2023
Jak rozmawiać z osobą chorą na nowotwór?
-
16.01.2023
Blue Monday nie istnieje! — wyjaśnia Dorota Minta
-
02.11.2022
Jesień na talerzu. Jak jeść zdrowo i sezonowo?