Pomoc Japonii czy kryptoreklama?

Na haśle pomocy dla Japonii próbuje – według wielu krytyków – wypromować się włoska agencja H-57 creative Station. Kreacje do jej internetowej kampanii „Help Japan!” ("Pomóż Japonii!") są bardzo oszczędne – i graficznie, co nie jest wadą, i informacyjnie, co nie jest zaletą.

Celem kampanii "Help Japan" jest zachęcenie jak największej liczby osób do włączenia się w pomoc Japończykom, którzy ucierpieli wskutek kataklizmów, jakie nawiedziły ich kraj 11 marca br.: niezwykle silnego trzęsienia ziemi o sile prawie 9 stopni w skali Richtera i będącej jego skutkiem potężnej 10-metrowej fali tsunami. Kataklizm pochłonął tysiące ofiar, zniszczył znaczną część północno-wschodniej części Japonii, spowodował uszkodzenie reaktorów w elektrowni jądrowej w Fukushimie, a w efekcie – uwolnienie dużej liczby substancji radioaktywnych i skażenie środowiska.

Twórcy reklam zachęcają do udzielenia pomocy finansowej poszkodowanym mieszkańcom Japonii proponując (na Facebooku, nie na kreacjach) rozsyłanie znajomym linka do artykułu zawierającego listę organizacji zaangażowanych w czynną pomoc Japończykom. Czytelnik może wesprzeć którąś z nich materialnie przelewem internetowym.

Umieszczenie kreacji w internecie wywołało falę bardzo negatywnych i emocjonalnych komentarzy na temat twórców kampanii. Internauci zarzucali agencji, że ich kampania tak naprawdę nie ma na celu pomocy ofiarom kataklizmu, ale jest zabiegiem czysto marketingowym, który wykorzystuje ludzkie nieszczęście do autopromocji. Zarzuty opierano m.in. na fakcie, że na rozsyłanych w internecie plakatach brakuje jasnej i przejrzystej informacji o tym jak pomagać.

Nieporozumienie wynikało z braku właściwiej komunikacji. Informacja opisująca kampanię, ale nie dołączona do plakatu jest lakoniczna: „Help Japan. Facebook digital web campaign to motivate people to help the Japanese population with this link” ("Pomóż Japonii. Facebookowa kampania internetowa motywująca do pomocy Japończykom przy pomocy tego linka"). Dopóki nie kliknie się w hiperłącze, nie wiadomo dokąd zostanie się przekierowanym.
A. Koim