logo kampanie społeczne
  • Konkurs
  • Selekcje
  • Wiedza
  • Opinie
  • Wydarzenia
  • Kampanie
  • Kampanie
  • Wydarzenia
  • Opinie
  • Wiedza
  • Selekcje
  • Konkurs
zamknij
Opinie
   ──────  09.01.2012

Wakacyjny wyjazd na wojnę



Kiedy za oknem panuje styczniowa niepogoda, a przez większość doby jest ciemno i zimno, wizja wakacji wydaje się niezwykle odległa. Mimo tego, że do cieplejszych miesięcy jeszcze daleko, co przezorniejsi już od początku nowego roku rozpoczynają planowanie swojego letniego wypoczynku. Im wcześniej, tym łatwiej zarezerwować sobie dogodny termin urlopu, a biura podróży kuszą niskimi cenami wykupowanych z dużym wyprzedzeniem ofert typu „first minute”. Przeglądając kolorowe katalogi łatwo wyobrazić sobie idealne wakacje – wygodny hotel, basen, ciepłe morze, drink z palemką – czy można chcieć czegoś więcej?

Owszem, można. Istnieje grupa ludzi patrzących z pogardą na wygrzewających się na urokliwej plaży turystów z wykupionym pakietem all inclusive. Dla nich jedyny naprawdę wart obejrzenia krajobraz to taki, który powstał w wyniku wojny lub klęski żywiołowej, posiłek nie smakuje nigdzie tak dobrze, jak w stołówce pracowniczej w pobliżu Elektrowni w Czarnobylu, zaś miejsca, gdzie krew się nie leje, a bieda nie piszczy, są zwyczajnie nudne. Witamy w świecie turystycznej awangardy – zjawisk znanych jako dark tourism (mroczna turystyka) i disaster tourism (turystyka katastroficzna).

Radioaktywna przygoda

Wyprawa ekstremalna do miejsca, które jest znane każdemu na świecie, a odwiedzane przez tak niewielu. Miejsca, gdzie niechlubna historia przeplata się z tajemnicą, a perełka ideologii socjalistycznej z wielką tragedią mieszkańców... – takie, dosyć poetyckie, wprowadzenie można znaleźć na stronie jednego z polskich biur podróży oferującego wycieczki do tzw. Zony – strefy zamkniętej znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie słynnej elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Tej samej, w której w 1986 roku wydarzył się największy w dziejach wypadek jądrowy. Dziś opuszczone miasto Prypeć może zwiedzić każdy, kto uiści opłatę za wjazd do Zony i zapewni sobie opiekę lokalnego przewodnika, stalkera. Po dopełnieniu formalności można śmiało eksplorować ewakuowane tereny i zaglądać do opuszczonych w pośpiechu mieszkań. Organizatorzy zapewniają, że wyjazd jest całkowicie bezpieczny, a promieniowanie radioaktywne po tylu latach na tyle słabe, że nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Pewien dyskomfort psychiczny mogą spowodować jedynie zalecenia aby, na wszelki wypadek, na terenie zony nie palić, nie chodzić po trawie, nie dotykać gołymi rękoma przedmiotów pokrytych kurzem i ubierać się w rzeczy, które będzie można później wyrzucić. Drobiazg.

Pocztówka z frontu

Odwiedzając Zonę można poczuć dreszczyk emocji, turysta odwiedza jednak tylko pewnego rodzaju pomnik wydarzeń sprzed ćwierćwiecza. Dla tych, którzy chcą czegoś bardziej na czasie, organizowane są wycieczki do miejsc, gdzie historię można zobaczyć na własne oczy.  Turyści dysponujący dużymi pieniędzmi i nerwami ze stali mają możliwość wykupienia wycieczki do ogarniętego wojną Afganistanu. W programie spacer po zniszczonych przez rosyjskie lub amerykańskie bomby miastach, nocleg w tradycyjnej jurcie, a także zwiedzanie muzeów i zabytków. Organizatorzy zastrzegają – plan wycieczki jest ramowy i może ulec zmianie. Wszystko uzgadniane jest z przedstawicielami lokalnych organizacji militarnych, jednak nie ma pewności czy w pobliżu jednego z punktów programu nie eksploduje bomba lub nie rozpocznie się strzelanina. W razie nagłych wypadków organizator zapewnia uzbrojoną eskortę.

Drinki w faweli

Jeśli ktoś mimo wszystko nie czuje się dobrze wystawiony na radioaktywne promieniowanie i przeraża go widok wojennej pożogi, a mimo to czuje potrzebę kontaktu z czymś ekstremalnym,  zawsze może wybrać się do Rio de Janerio. To słynące ze wspaniałych obchodów karnawału miasto  kusi wybrednych turystów z Europy możliwością zobaczenia z bliska faweli – dzielnic skrajnej nędzy. Za odpowiednią opłatą każdy może wsiąść do eleganckiego, klimatyzowanego busa i wybrać się w podróż po krainie analfabetyzmu, gangów narkotykowych i chatek z dykty. Wszystkiemu można przyjrzeć się zza (odpowiednio grubej) szyby, siedząc wygodnie w rozkładanym fotelu i słuchając przewodnika. Można śmiało fotografować dzieci w obdartych ubrankach na tle rozpadających się chałup. Dla chętnych przygotowano nawet możliwość pójścia na imprezę do lokalnej dyskoteki – oczywiście turyści tańczą w oddzielnych boksach dla VIPów, umieszczonych na półpiętrze, ponad bawiącą się gawiedzią. Tak dla bezpieczeństwa.

Disneyland dla bogatych czy poszukiwanie prawdy?

Miejsc, które odwiedzają zwolennicy ekstremalnej turystyki jest znacznie więcej. Na zwiedzających czekają niezliczone miejsca katastrof, regiony ogarnięte wojną, enklawy biedy. Tego typu atrakcje proponuje coraz więcej biur turystycznych, co oznacza, że biznes dark and disaster tourism ma się dobrze. Co sprawia, że ludzie pragną odwiedzać miejsca raczej niegościnne, a często wręcz niebezpieczne?

Być może w czasach telewizyjnych relacji na żywo z całego świata niektórzy odczuwają coraz silniejszą potrzebę doświadczenia jednego z newsów bezpośrednio. Przypływ adrenaliny i silne emocje gwarantowane w cenie biletu. Jest tylko jedno „ale”. Po drugiej stronie szyby busa „favela-tour” i poza szczelnym kordonem eskorty w Afganistanie znajdują się prawdziwi ludzie. Ich życie staje się atrakcją turystyczną, podziwianą za pieniądze z możliwie bezpiecznego miejsca.

Zwolennicy disaster tourism zwracają uwagę na fakt, że to zjawisko potrafi przynieść konkretną pomoc finansową potrzebującym. Przykładem jest chociażby Nowy Orlean zniszczony w 2005 roku przez huragan Katrina. Mieszkańcy apelowali wtedy do turystów, aby odwiedzali dotknięte katastrofą regiony, a dochody z wycieczek przeznaczono na naprawę strat. Trudno jednak dowieść, że na wycieczkach do brazylijskich faweli lub zniszczonych miast Afganistanu zarabia ktoś poza osobami związanymi z organizującymi wyjazd operatorami turystycznymi.

Pozostaje mieć nadzieję, że bezpośredni kontakt spragnionych wrażeń turystów z ekstremalną rzeczywistością poszerzy ich horyzonty i spowoduje refleksję, że nie dla wszystkich stanowi ona wakacyjny folklor.
P. Lenarczyk

Zdjęcia: Pedro Moura Pinheiro, RNCB


Warning: Invalid argument supplied for foreach() in /wp-content/themes/Kampaniespoleczne/templates/tag-list.php on line 3







polecamy ─── 16.05.2022

Największe w Polsce wydarzenie odpowiedzialnego biznesu już 25 maja


W środę 25 maja EXPO XXI Warszawa stanie się polskim centrum odpowiedzialnego biznesu. Prezentacja firm w obszarze zrównoważonego...


nazwa kategorii: Wydarzenia

CZYTAJ TEŻ:


  • 06.04.2022

    Używane auto elektryczne — czy to dobry pomysł?


  • 25.02.2022

    Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie? – tłumaczy Agnieszka Aksamit-Oknińska


  • 18.02.2022

    Osiem pytań o wolontariat pracowniczy


  • 12.01.2022

    Nie ma zdrowej diety dziecka bez zdrowej diety rodzica


  • 31.12.2021

    Najważniejsze narzędzia do ograniczenia skutków pandemii wszyscy mamy pod ręką


  • 17.12.2021

    Mała zmiana na talerzu to duża zmiana dla planety


chcesz zrobić kampanię?
MENU
  • Konkurs
  • Selekcje
  • Wiedza
  • Opinie
  • Wydarzenia
  • Kampanie
PORTAL
kontakt
reklama
patronat
konkurs Kampania Społeczna Roku
Polityka prywatnośći
Logotypy KAMPANIE SPOŁECZNE do pobrania

Zgłoś swoją
kampanię!

Zapraszamy wszystkich
do przesyłania na adres
kontakt@kampaniespoleczne.pl swoich projektów
(plakatów, ilustracji, filmów,
przedmiotów), które mają przesłanie prospołeczne.
Najciekawsze opublikujemy!

Ta strona używa ciasteczek