Chłodny sierpniowy poranek, droga do Wiednia. Waleria zawozi swoją córkę Martynę na wakacje do ojca dziewczyny. Kolejne dramatyczne wydarzenia w czasie drogi komplikują wzajemne relacje i ujawniają głęboko skrywane tajemnice. Na jaw wychodzi prawdziwy powód podróży matki i córki. ODBICIE.
W rozmowie z Karoliną Giedryś – Majkut, inicjatorką portalu kinoterapia.pl – o tym, co trudno nam dostrzec na własnym przykładzie i czym na prawdę są zaburzenia odżywiania – mówi Karolina Otwinowska, autorka książki „Dieta(nie)życia”.
KG: Zacznijmy od filmu, który potraktujmy jako punkt odniesienia. Z tego, co zrozumiałam, „Odbicie” Emilii Zielonki jest dla Ciebie wyjątkowym dziełem. Dlaczego?
KO: Myślę, że ten film świetnie obrazuje problem zaburzeń jedzenia, o których piszę i opowiadam innym od lat. Wytłumaczę to sięgając po teorię analizy transakcyjnej autorstwa Erica Berna, który podzielił osobowość człowieka na trzy zasadnicze części: Rodzica, Dorosłego i Dziecko. Jeśli skorzystać z ramy interpretacyjnej, jaką oferuje ten podział, „Odbicie” może z jednej strony być opowieścią o dwóch postaciach i ich relacji, a z drugiej historią jednej pacjentki, i dwóch częściach jej osobowości zaangażowanych w chorobę. Matkę, graną przez Agatę Buzek, można interpretować jako Dorosłą, zdominowaną przez każącego i kontrolującego Rodzica, który nie objada się i potępia to zachowanie. Obok niej jest Dziecko, w tym przypadku nastoletnia dziewczyna, reprezentująca część bulimiczną, głodną życia, i relacji. Myślę, że ta symbolika, która komunikuje nadmierną kontrolę, głód życia i jedzenie reprezentujące wszystko co dobre w naszym życiu, jest niezwykle czytelna dla każdego, kto – jak ja – przechodził anoreksję bulimiczną lub bulimię. W chorobie dochodzi do zderzenia dwóch impulsów, pędu do jedzenia i do głodzenia się – życia i śmierci.
KG: Rozumiem, że Twoim zdaniem film trafnie obrazuje rzeczywistość pewnego zaburzenia?
KO: Tak, myślę, że pod tym względem jest to bardzo udane dzieło. Oczywiście, nie chcę decydować, o czym jest ten film, a możliwych interpretacji jest wiele. Można się trzymać tej najbardziej dosłownej, zgodnie z którą „Odbicie” to historia jednej wspólnej podróży i próby podjęcia opieki nad sobą nawzajem w rodzinie. Na tym podstawowym poziomie ciekawy wydaje mi się wątek tytułowego odbicia, czyli kopiowania od siebie pewnych zachowań i zacierania podziału ról w relacjach, prowadzącego do parentyfikacji, częstego problemu rodzin borykających się z chorobą. Bohaterki „Odbicia” pokazują, jak wygląda odwrócenie ról pomiędzy rodzicem i dzieckiem, gdy dorośli oczekują wsparcia ze strony swoich podopiecznych, albo też nieświadomie projektują na nich swoje problemy, zmuszając je do przejęcia roli głowy rodziny.
Ale jest też druga możliwa interpretacja, znacznie mi bliższa, bo odnosząca się bezpośrednio do rzeczywistości anoreksji bulimicznej, lub jednego z dwóch biegunów choroby. Tu, „Odbicie” to opowieść o jednej osobie zmagającej się z chorobą. Korzystając z typologii Erica Berne’a matka to wewnętrzny Dorosły bohaterki, a jej córka to wewnętrzna Dziewczynka, Dziecko. Uważam, że ta metafora niezwykle trafnie obrazuje problemy zaburzeń odżywiania i pozwala je lepiej zrozumieć osobom postronnym. Jest też w pewnej mierze odwzorowaniem sposobu, w jaki osoby cierpiące z powodu anoreksji, bulimii, lub anoreksji bulimicznej myślą o sobie, wyodrębniając w swojej osobowości cześć związaną z chorobą, coś w rodzaju wewnętrznego demona, który pozwala lub nie pozwala na robienie określonych rzeczy.
KG: Tego demona jednak nie ma w filmie, prawda? Są dwie cierpiące, zaburzone części osobowości – kto lub co miałby symbolizować tę wrogą, groźną, odrębną siłę?
KO: Ponownie odwołam się do analizy transakcyjnej Erica Berne’a, w której konstrukt Rodzica jest podzielony na dwie części, a mianowicie na Rodzica Opiekuńczego i Rodzica Krytycznego. Rodzic Krytyczny sam w sobie nie jest chory, rządzi się swoimi prawami, narzuca je otoczeniu poprzez przesadną kontrolę i krytykę. Oczywiście ta część zaburzonej osobowości nie bierze się znikąd, tylko reprezentuje faktyczny kawałek doświadczenia zinternalizowany we wczesnej dziecięcości. Większość osób borykających się z zaburzeniami odżywania ma za sobą relację z nadmiernie krytycznym i kontrolującym rodzicem, i na tej bazie tworzy sobie wewnętrznego krytyka i sędziego, który w późniejszym życiu blokuje wewnętrzne Dziecko.
Opublikowany przez Reflection – Odbicie Niedziela, 29 października 2017
U pacjentek w pewnym momencie ta część osobowości, nazywana przez nie anoreksją, zaczyna dominować. Pojawiają się ograniczenia i surowe zasady, które z jednej strony nie pozwalają na realizację wewnętrznych potrzeb, z drugiej zapewniają osobom zaburzonym szczątkowe poczucie bezpieczeństwa. Borykając się z chaosem, jakim jest dla nich rzeczywistość, chorzy na zaburzenia odżywiania szukają wsparcia w reżimie wyrzeczeń żywieniowych i w szeregu absurdalnych reguł dotyczących nieustannego ważenia i mierzenia. To także sposób na poprawę samopoczucia i tuszowanie bardzo niskiej samoceny, poprzez realizację wyzwań i pokonywaniu kolejnych poprzeczek związanych z samokontrolą i dietą. „Schudnę 20 kilogramów w dwa miesiące, będę ćwiczyć codziennie aż do upadłego”, i tak dalej. Myślę, że ten pęd do kontroli i wyrzeczeń widać w filmie, i w bohaterce granej przez Agatę Buzek, czyli w ekranowej matce, i w wątku z bieganiem w nocy przez jej córkę. To są momenty, gdy ta hamująca, kontrolująca siła daje o sobie znać.
KG: Czy jest coś jeszcze w filmie „Odbicie”, co Twoim zdaniem jest warte uwagi?
W filmie podoba mi się wykorzystana symbolika i to, jak trafnie wpisuje się w wiedzę, jaką posiadamy na temat zaburzeń odżywiania. Podoba mi się też jego prostota. Duże wrażenie zrobił na mnie wątek parentyfikacji, czyli te momenty, gdy zastanawiamy się, kto jest opiekunem w tej relacji i na ile dziecko może zająć się matką. Poruszające są te sceny, gdy matka dostrzega, jak bardzo jej problemy uderzają w jej dziecko, dostrzega tytułowe odbicie w ich relacji.
Doceniam też bardzo to, że w filmie Emilii Zielonki nie ma demonizowania choroby i pokazywania jej w sposób charakterystyczny dla wielu innych filmów o zaburzeniach odżywania, czyli przez pryzmat obsesji i dziwnych zachowań. To nie oznacza, że w filmie nie znajdziemy scen odnoszących się do objawów choroby, jednak to nie one stanowią trzonu tej historii. Jest nią zaburzona relacja pomiędzy bohaterkami, ich kłopoty z regulacją emocji, czy z komunikacją, dzięki czemu w centrum historii jest człowiek jako człowiek, a nie jego choroba i wymiotowanie nad toaletą. Wydaje mi się, że to wyróżnia „Odbicie” na tle innych filmów odnoszących się do zaburzeń odżywiania, w których osoby zmagające się z nimi są przedstawiane w bardzo stereotypowy i krzywdzący sposób, przyczyniający się do ich stygmatyzacji. Jak oceniają specjaliści jakość życia osób żyjących z anoreksją i z bulimią jest niższa niż osób cierpiących na silną depresję, a prawda jest taka, że często nawet osoby borykające się z tym problemem nie mają świadomości, jak głęboko on sięga i na czym polega.
Już 30 sierpnia jesteśmy na międzynarodowej premierze ODBICIA podczas Oscarowego…
Opublikowany przez Reflection – Odbicie Sobota, 18 sierpnia 2018
KG: Mówiłaś mi też, że można odnieść tytuł „Odbicie” do relacji filmu z widzami i jego kinoterapeutycznego potencjału.
KO: Tak. Jak go oglądałam, przypomniał mi się mit o Meduzie i jej zabójczym spojrzeniu. Perseusz zabił ją korzystając z miedzianej tarczy otrzymanej od Ateny, dzięki której nie patrzył na nią, tylko w jej odbicie. Każdy film, w tym „Odbicie” można w podobny sposób potraktować jako możliwość skonfrontowania się z rzeczami dla nas bolesnymi i kłopotliwymi – z naszym cieniem, z negatywnymi aspektami naszej osobowości. Obcowanie z nimi może być dla nas niezwykle trudne i możemy potrzebować innej postaci, innej historii, by dopiero za ich pośrednictwem dopuścić do siebie istnienie tej mrocznej strefy.
KG: Czy sądzisz, że ten film może komuś pomóc? Czy tobie, na przykład, pomógł?
KO: Nie, ja nie jestem pacjentką, która nie wie, co się z nią dzieje i nie ma świadomości swojej choroby. Natomiast mam takie wrażenie, że dla osoby w tej sytuacji, albo dla jej rodzica, historia pokazana w „Odbiciu” może okazać się pomocna.
KG: Jak sądzisz, dlaczego popkultura w tak nieempatyczny sposób pokazuje zaburzenia odżywiania?
KO: W opinii publicznej dominuje pogląd, iż osoby z zaburzeniami odżywiania są same sobie „winne” własnej choroby, że to ich fanaberia i „wystarczy jeść normalnie by wyzdrowieć”. Badania z zakresu stygmatyzacji potwierdzają zupełne niezrozumienie choroby i postrzeganie jej przez pryzmat „nastoletnich kaprysów, z jakich się wyrasta”. Dopóki nie rozpoczną się w Polsce działania uświadamiające ogół społeczeństwa, że zaburzenia odżywiania to śmiertelna choroba wynikająca m.in. z problemów rodzinnych, emocjonalnych, niskiego poczucia własnej wartości, genetyki, obawiam się, że trudnym będzie o empatię… O dużym niezrozumieniu i stygmatyzacji chorych, przekonują mnie również listy czytelników własnej publikacji – „Diety(nie)życia”. Od czasu wydania książki, czyli ponad 10 lat temu, do dnia dzisiejszego otrzymuję szereg próśb o wskazanie drogowskazu w leczeniu bądż o „zwykłą chwilę rozmowy”. Zarówno osoby chore, jak i ich bliscy wyznają, że słowa mojego pamiętnika „odbijają” bliską im rzeczywistość, co przyczynia się do poprawy kondycji, dodaje otuchy i poczucia, że chorzy nie są sami. Ich problem, dotyczy coraz szerszego grona. Niestety.
Dieta(nie)życia wyd. Nasza Księgarnia
W tym miejscu, chciałabym podkreślić, iż zaburzenia odżywiania stanowią jedną z najbardziej niebezpiecznych grup zaburzeń psychicznych. Jak podaje Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, surowy wskaźnik umieralności dla zaburzeń odżywiania wynosi 25, co oznacza, że zaburzenia te mają najwyższy wskaźnik umieralności wśród wszystkich zaburzeń psychicznych.
Może z anoreksją i bulimią jest też tak, jak w przypadku innych zaburzeń psychicznych. Trochę tak, jakby była to forma science-fiction w lekkiej odsłonie, przyglądanie się czemuś dziwnemu, jakiejś egzotyce, która dostarcza mocnych emocji. Zaburzenie oparte na ogromnych problemach z emocjami, z relacjami, z akceptacją swojego organizmu sprowadzone jest do tego, że ktoś stoi nad toaletą i wymiotuje, jest ogólnie nieobliczalny i wygląda jak człowiek z horroru. To krzywdzące.
KG: Zupełnie tak, jakby z tych chorób wyjmowane były najbardziej spektakularne, najdziwniejsze, powiedzmy – najbardziej fotogeniczne objawy…
KO: Dokładnie o tym mówię. Ważny jest odjazd i to on jest w centrum uwagi. Nie ważne, jaka jest jego geneza, albo jakie jest jego znaczenie, w tym obrazie nie ma miejsca na niuanse. Mało kto rozbiera różne patologiczne zachowania na czynniki pierwsze, żeby im się dokładniej przyjrzeć. Na przykład w przypadku jadłowstrętu mierzenie i ważenie nie jest po prostu kaprysem kogoś, kto nie ma co ze sobą zrobić, ale zaburzonym poszukiwaniem poczucia bezpieczeństwa. Kontrolowanie swojego ciała i jego potrzeb jest bazą, punktem oparcia, pozwalającym funkcjonować. I myślę, że jeśli zamiast takiego złożonego, pogłębionego obrazu pokażemy nastolatkę, której w głowie się pomieszało, to skrzywdzimy ją, skrzywimy rozumienie choroby. Pytanie, co zyskujemy – fajny film?
KG: Jak pokazywać w kinie choroby psychiczne?
KO: Zdecydowanie optowałabym za bardziej prawdziwym obrazem, zgodnym z rzeczywistością i aktualną wiedzą na temat tych zaburzeń. Myślę, że doktor Hubert Suszek w Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego mógłby wiele powiedzieć na ten temat, bo prowadzi kurs poświęcony przekazom medialnym dotyczącym chorób psychicznych i tym, jak te krzywdzące obrazy przyczyniają się do problemów ze zrozumieniem psychopatologii. Mam wrażenie, że trochę się to zmienia. Niestety, w mediach wciąż mamy całą masę komunikatów, które nasilają problem i pogłębiają choroby. Narcyzm staje się synonimem współczesności. Wyznania bloggerek, które codziennie stają się lepszą wersją samych siebie, piętnowanie otyłości jako efektu lenistwa i złego stylu życia, albo hasła z ekranów telewizorów „Ta bułeczka tęskni za tobą” albo „Sernik dobrze Ci zrobi…”. Nie jest wesoło…
KG: Próbujesz zorganizować kampanię społeczną poświęconą zaburzeniom odżywiania. Jak Ci idzie?
KO: Choć kosztuje mnie to mnóstwo emocji i nerwów, już od kilku lat staram się zainicjować społeczny dialog w walce z zaburzeniami odżywiania. Opracowałam program edukacyjny i szereg profilaktyczno-leczących działań. Mam dużą nadzieję, że przy współpracy z odpowiednimi partnerami i firmami zaangażowanymi społecznie, moja inicjatywa będzie mogła przejść do realizacji. Osoby zainteresowane programem bądź chętne wsparcia inicjatywy zapraszam do kontaktu pod adresem k.otwinowska@kampaniespoleczne.pl
Za co szczególnie dziękuję.
Karolina Otwinowska
– absolwentka psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, autorka pamiętnikowych książek, opowiadających o jej własnych zmaganiach z zaburzeniami odżywiania pt. „Dieta(nie)życia” i „Historia moje (nie)ciała” ; laureatka III miejsca Polskiego Festiwalu Sztuki „Orzeł 2016”, scenarzystka, redaktor portalu kampaniespoleczne.pl; inicjatorka i pomysłodawca programu edukacyjnego –powstałego w oparciu o własne doświadczenia oraz potrzeby czytelników chorujących na zaburzenia jedzenia.
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
15.09.2023
Konsumenci produkują 170 kg odpadów opakowaniowych rocznie
-
04.08.2023
Porozmawiajmy szczerze o otyłości
-
12.05.2023
„Żywność w Polsce staje się coraz bardziej ekologiczna”
-
03.02.2023
Jak rozmawiać z osobą chorą na nowotwór?
-
16.01.2023
Blue Monday nie istnieje! — wyjaśnia Dorota Minta
-
02.11.2022
Jesień na talerzu. Jak jeść zdrowo i sezonowo?