Każde dziecko bierze czasem udział w wojnie. Jedno – w wolnym czasie po szkole, na podwórku. Inne – zupełnie na poważnie, wyposażone w prawdziwą broń stawiają czoła przeciwnikom.
O tym, że nie każde dzieciństwo jest beztroskim, wypełnionym szczęściem i zabawą czasem, przypominała kampania, zrealizowana w Kanadzie w marcu tego roku. Jej inicjatorem była funkcjonująca od 2000 roku organizacja Right To Play, zajmująca się poprawą jakości życia dzieci z obszarów dotkniętych konfliktami zbrojnymi poprzez promocję sportu i zabawy. Obecnie Right to Play realizuje swoje programy w 26 krajach całego świata, w tym w Ghanie, Pakistanie, Sudanie i Palestynie.
W jednym spocie chłopiec siedząc przed domem składa karabin maszynowy. Wprawa, z jaką to robi, świadczy o tym, że jest to dla niego zwykła codzienna czynność. Film kończy się hasłem "Let him be good at something else. Let him play" ("Pozwól mu być dobrym w czymś innym. Pozwól mu się bawić"). W drugim spocie małe dziecko bawi się na wysypisku śmieci, prawdopodobnie jedynym placu zabaw jakie zna.
Kampania stanowiła przede wszystkim apel o dofinansowanie akcji Right to Play. Celem była także promocja działań organizacji i pozyskanie wolontariuszy wspierających jej projekty – w świetle sprawozdania merytorycznego za 2008 rok, dla organizacji nieodpłatnie pracowało około 13 tysięcy osób z całego świata – zarówno bezpośrednio uczestnicząc w działaniach, jak i promując organizację na arenie międzynarodowej, między innymi za pośrednictwem Facebooka, gdzie Right to Play ma blisko 7,5 tysiąca fanów.
W najbardziej przemawiający do wyobraźni i zarazem najkrótszy sposób cel działalności Right to Play opisał jej prezes, Johann Olav Koss, stwierdzając: "When children play, the world wins" ("Kiedy dzieci grają, świat wygrywa").
E. Janota
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
21.11.2024
Gwiazdka dla bezdomniaków
-
10.11.2024
MAMY czas na zdrowie?
-
06.11.2024
Nie miej tego w d*pie
-
05.11.2024
Faceci nie chcą kwiatów
-
04.11.2024
Nie chcesz trafić do tego dołka
-
31.10.2024
Poszły z dymem