Ruszyła kampania społeczna warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego „Pracuję jako kontroler biletów”, mająca na celu pokazanie innego oblicza sprawdzających legalność przejazdu podróżujących. Plakaty pokazują pasje i zainteresowania pracowników ZTM oraz ich sposoby radzenia sobie ze stresem w pracy. Czy dzięki temu inaczej spojrzymy na przeprowadzających kontrolę w komunikacji miejskiej? A może pogłębimy naszą niechęć do pracujących w tym zawodzie?
Zaraz po starcie kampanii w portalach społecznościowych pojawiły się zdjęcia plakatów wykonane przez pasażerów. Opatrzone były różnymi komentarzami… Najwięcej kontrowersji wzbudził wizerunek Pana Sławomira, który od 39 lat (dłużej niż jest kontrolerem) pasjonuje się wędkowaniem. Ryby chętnie ze mną współpracują. Pewnie dlatego, że tuż po złowieniu pozwalam wrócić im do wody – można przeczytać na plakacie. Trudno nie zauważyć dwuznaczności. Czy rzeczywiście twórcom chodziło o taki efekt? Ja w każdym razie z takiej kampanii zapamiętam jedynie tyle, że z kanarem da się dogadać, złapie i puści oraz potraktuję jako zachętę do jazdy na gapę.
Ale nie tylko ten plakat wydaje się mało przemawiający. Gdybym nie był kontrolerem biletów, zastąpiłbym Tony’ego Halika – żartuje na stronie ZTM z kolei Michał Maurycy, który do celów kampanii udostępnił zdjęcie z podróży do Chile. Spędziłem rok na stypendium rządowym w Wietnamie. I tak podróżowanie stało się moją pasją – czy mam rozumieć, że praca jako kontroler biletów pozwala realizować Panu Michałowi jego hobby? Mam wiele wątpliwości co do tego, czy przekaz jest zrozumiały.
Pozostałe plakaty i teksty są bardziej trafione. Pani Karolina na zdjęciu wystąpiła w towarzystwie 9-letniego syna, z którym po pracy często gra w piłkę, a Pani Eliza pozuje na terenie parku militarnego Akademii Obrony Narodowej, gdzie robi doktorat z bezpieczeństwa narodowego. Obie panie mogłyby się znaleźć wśród naszych znajomych.
Zdjęcia to jedno, a teksty to druga kwestia. Mogłyby być lepiej napisane i bardziej spójne. Być może zamysłem autora było zaciekawienie, wzbudzenie kontrowersji, ale w kontekście kampanii społecznych trzeba znać granice. W przypadku Pana Sławomira skojarzenia korupcyjne są niepotrzebne i ryzykowne, a podróżowanie Pana Michała naprawdę śmieszne. Co do formy – gdyby zrezygnowano z użycia typowego wizerunku kontrolera z legitymacją i pozostawiono wyłącznie zdjęcia z życia prywatnego wraz z wypowiedziami oraz hasłem „Pracuję jako kontroler biletów”, całość prezentowałaby się korzystniej. Byłaby bardziej atrakcyjna i przyciągająca uwagę. W takim zestawieniu na pierwszy plan wychodzi kontroler, a pasja, która miała pokazać to nieznane oblicze, pozostaje gdzieś z tyłu. Szkoda. Intencja kampanii jest jak najbardziej słuszna, ale kreacja moim zdaniem nie do końca przemyślana.
Izabela Sałamacha
nazwa kategorii: Wydarzenia
CZYTAJ TEŻ:
-
06.04.2022
Używane auto elektryczne — czy to dobry pomysł?
-
25.02.2022
Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie? – tłumaczy Agnieszka Aksamit-Oknińska
-
18.02.2022
Osiem pytań o wolontariat pracowniczy
-
12.01.2022
Nie ma zdrowej diety dziecka bez zdrowej diety rodzica
-
31.12.2021
Najważniejsze narzędzia do ograniczenia skutków pandemii wszyscy mamy pod ręką
-
17.12.2021
Mała zmiana na talerzu to duża zmiana dla planety