„Jesteś tym, co oglądasz” – dlaczego uwielbiamy zło na ekranie?
Filmowe zło otacza nas, bo je uwielbiamy. Chcemy śledzić losy bohaterów mrocznych, pełnych wad, zdolnych do najgorszych występków. Lubimy ich za skuteczność, utożsamiamy się z nimi i porównujemy, sycimy dzięki nim swoją ciekawość i wentylujemy stłumione popędy. Jeśli sparafrazujemy znane powiedzenie „jesteś tym, co jesz” na „jesteś tym, co oglądasz” – wiele o nas mówi to, co oglądamy z płonącymi uszami. Dlaczego lubimy dr House’a, Lectera i White’a? Dlaczego tak chętnie zanurzamy się w ich świecie?
„Przyczyną naszej fascynacji złymi bohaterami jest mieszanina motywów” – uważa dr Lucyna Kirwil, psycholog z ogromnym doświadczeniem, zajmująca się od lat agresją w mediach. „Przede wszystkim, oglądając ich cieszymy się, że to nie jesteśmy my. Zdajemy sobie sprawę, że inni ludzie bywają nieraz bardzo źli, podatni na skrzywienia – ale sami lubimy myśleć, że nas osobiście to nie dotyczy.”
Motywacje pchające nas w objęcia bohaterów złych na tym się nie kończą. Kolejną jest ciekawość. „Ludzie oglądają filmy o psychopatach z tego samego powodu, co gapią się na samobójcę, stojącego na krawędzi dachu. To jest dla nas po prostu ciekawe – oglądać świat, jakiego nie znamy.” – mówi dr Kirwil. Przeciętnemu widzowi obcy jest świat mafii czy realia życia mordercy albo wytwórcy narkotyków i dlatego wpatrujemy się w ekran jak w nagle otwarte wrota do innej czasoprzestrzeni. Tym bardziej, że przeżywamy wówczas intensywne, nasilone emocje, podobne jak w horrorze: strach, zaskoczenie, ulgę, radość, złość. Karmimy się nimi i dostarczamy sobie pobudzenia bez ryzyka konsekwencji. „Utożsamiamy się z filmowymi postaciami, nie ponosząc jednocześnie zbyt wysokich kosztów emocjonalnych, bo to wszystko dzieje się bezpiecznie w nierealnym świecie fikcji – my sami pozostajemy niezagrożeni.” – podsumowuje dr Kirwil.Widzowie „Breaking Bad” lub „Dextera” podkreślają też, że seriale skłaniają do przemyśleń nad moralnymi aspektami własnego życia. Zachodzi przy tym między innymi zjawisko porównania się w dół. „On jest gorszy niż ja. Ja tylko oszukuję skarbówkę” – przemyka nam przez myśl, gdy śledzimy losy tego czy owego popaprańca. Pomaga nam to redukować dysonans poznawczy, jaki możemy odczuwać w związku z małymi grzeszkami dnia powszedniego. Wszyscy odczuwamy niekiedy niespójność pomiędzy tym, jacy chcielibyśmy być, a tym, jak faktycznie się zachowujemy. Świadomość tej rozbieżności rodzi dyskomfort. Jednym ze sposobów, żeby go zmniejszyć, jest umniejszenie rangi własnych negatywnych zachowań. Oglądając film możemy porównać własne grzeszki (zataiłem przychód, zdradziłam męża) z zachowaniem bohatera (zabił człowieka i go zjadł) – i z ulgą doznać refleksji, że mój czyn nie jest wcale aż tak zły na tle tego, co nieraz ludzie robią. „Są gorsze występki!” – myślimy, nasz prywatny dysonans zmniejsza się po obejrzeniu serii morderstw i zasypiamy spokojniej.
Z jakiegoś powodu seriale o bohaterach miłych, dobrych i uczynnych działają na nas usypiająco jak Teletubisie – kręcą nas za to filmy o wszelkiego rodzaju podejrzanych typach. Czy główny bohater wyrywa flaki? Narkotyzuje się? Rozpuszcza ludzi w wannie pełnej kwasu? Zabija, wyśmiewa, straszy? Co jeszcze o nas samych mówią fikcyjni bohaterowie, których podziwiamy sprzed ekranu?
Całość publikacji dostępna jest na portalu KINOTERAPIA
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
06.07.2024
Setna edycja
-
26.06.2024
Siostra zakonna i zawodnik MMA — polskość może być bardzo różna
-
06.06.2024
House of Terror
-
04.06.2024
Bujający w obłokach mile widziani
-
27.05.2024
Ewa Swoboda otrzymała tytuł Barbie Role Model i własną lalkę
-
23.05.2024
Jeśli czytasz…