Przez dwa miesiące, Grażyna Żarko, nauczycielka w słusznym wieku, prowadziła w internecie swój kontrowersyjny vlog „o życiu”. Każdy z 14 odcinków zaczynał się od słów „Szczęść Boże. Grażyna Żarko. Katolicki głos w internecie”. Po dwóch miesiącach ogłoszono, że Grażyna tak naprawdę nie istnieje, a twórcy vloga boją się o bezpieczeństwo swojej aktorki.
Kto to widział
Vlog Grażyny Żarko narodził się na początku kwietnia 2012. Jego bohaterka uosabiała jeden z najbardziej znienawidzonych w Polsce stereotypów – zaciekle religijną nauczycielkę, której ulubionym komentarzem był zwrot: „kto to widział”. Vlogerka wypowiadała się radykalnie o tym co wolno, a czego nie, tworząc postać, która jak płachta na byka działała zwłaszcza na młodych „jutuberów”. Kiedy skrytykowała inną starszą panią, nazywaną nieraz „pierwszą polską celebrytką internetową” – Barbarę Kwarc – jej popularność rozkwitła. Komentowała satanizm, doradzała jak wychowywać dzieci, nie miała do powiedzenia niczego ciekawego. A jednak widzowie, przyzwyczajeni do swojej bezkarności i wygrywania w internecie ciemnych stron osobowości, buzujących hormonów, agresji wobec świata, w konfrontacji z uosobieniem „zła” zareagowali żywiołowo.
W ciągu dwóch miesięcy filmy pani Grażyny zaliczyły około 2 miliony odsłon oraz kilkadziesiąt tysięcy negatywnych, nacechowanych wulgaryzmami komentarzy. Pojawiły się także bardziej rozbudowane odpowiedzi, m.in. gra, w której Grażynę okładano belką z gwoździem oraz rzeczywiście zatrważający film szczególnie zaangażowanego odbiorcy, który demonstrował przy użyciu kilofa, jak zamierza się rozprawić z nauczycielką. Komentarze prześcigających się w agresji internautów wyglądają niczym zgłoszenia na konkurs na najbardziej wulgarną wiązankę w języku polskim. Grażyna została zlinczowana.
Coming out Grażyny
21 lipca na YouTube opublikowano film pt. „Gr@żyna” odsłaniający kulisy produkcji. Z trwającego 18 minut odcinka wynika, że vlog „Grażyna Żarko” był niekomercyjnym projektem, który miał ukazać światu przemoc słowną, źle pojmowaną „wolność słowa” oraz agresję w sieci. Postać Grażyny stworzyła emerytowana przedszkolanka, Anna Lisak, od czterech lat aktorka amatorka, statystująca w filmach. Twórcami projektu są Grzegorz Cholewa, były dziennikarz wrocławskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, obecnie producent telewizyjny, oraz Bartłomiej Szkop, scenarzysta i reżyser. Vlog „Barbary Kwarc”, postaci urokliwej i zdecydowanie wulgarnej także jest ich dziełem.
Tłumacząc społeczny walor projektu Cholewa i Szkop mówią, że chcieli uświadomić użytkownikom YouTube mechanizm zarabiania pieniędzy na kontrowersyjnych vlogach (każda odsłona takiego filmu to dla twórcy wpływy z zamieszczonej na nim reklamy – im bardziej prowokacyjna treść, tym więcej odsłon i wyższe przychody). Projekt zakończono, ponieważ agresja i nienawiść pod adresem bohaterki zaskoczyły twórców. Po obejrzeniu chłopaka z kilofem zaczęli się bać o bezpieczeństwo Anny Lisak. W napisach końcowych filmu pt. „Gr@żyna” piszą, że gdyby tego rodzaju komentarze pojawiły się w tradycyjnych mediach, nadawca płaciłby słone odszkodowania. – W trakcie tego projektu rozgrywał się w Polsce ogólnonarodowy lincz na dwóch znanych dziennikarzach, którzy na falach radiowych niesmacznie zażartowali na temat pracujących kobiet pochodzenia ukraińskiego. Dziennikarze z radia ponieśli konsekwencje, natomiast „komentatorzy“ z sieci na zawsze pozostają bezkarni – napisali rozgoryczeni pomysłodawcy projektu.
Pułapka Grażyny
Od 21 lipca „jutuberzy” nagrywają filmy pełne skruchy i żalu, kierowane do Anny Lisak, ewidentnie wstrząśnietej ich możliwościami. Wczorajsi dręczyciele Grażyny dziś przepraszają za łzy „pani Ani”, podobno nawet składają się na wakacje dla aktorki. Ich wątpliwości budzą jednak intencje twórców projektu. „Autorzy płacąc gażę tej Pani kupowali głównie popularność dla samych siebie. Mam wrażenie, że na tym filmiku widać, że wiedzą, że wyrządzają jej krzywdę, ale włażą w to, robią dobrą minę do złej gry, bo czują, że mają rozgłos do ugrania. Trochę mroczne. Co następne? Wizyty w telewizji śniadaniowej, wywiad w Gali?” – pyta jeden z komentatorów.
Pozostaje pytanie, czy nie trzeba przeprosić także tych, którzy zgodziliby się z poglądami Grażyny Żarko. Czy zasługują na straszenie kilofem i setki tysięcy zniewag. Czy nie mają prawa do tego, aby także być „jutuberami“ i korzystając z bezkarności w sieci dawać upust swojej frustracji? Może za obraźliwe komentarze trzeba także przeprosić „dwóch znanych dziennikarzy”, bo na setki tysięcy różnych żartów zawsze musi trafić się jeden fatalny, a i tak przecież ponieśli konsekwencje? Kto to widział – taki brak tolerancji?
Paulina Wajszczak
nazwa kategorii: Wydarzenia
CZYTAJ TEŻ:
-
06.04.2022
Używane auto elektryczne — czy to dobry pomysł?
-
25.02.2022
Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie? – tłumaczy Agnieszka Aksamit-Oknińska
-
18.02.2022
Osiem pytań o wolontariat pracowniczy
-
12.01.2022
Nie ma zdrowej diety dziecka bez zdrowej diety rodzica
-
31.12.2021
Najważniejsze narzędzia do ograniczenia skutków pandemii wszyscy mamy pod ręką
-
17.12.2021
Mała zmiana na talerzu to duża zmiana dla planety