Czy bankierzy to też ludzie?

Dziewięciu na dziesięciu bankierów krwawi po zranieniu ostrym narzędziem – udowadniają ostatnie badania. Zdecydowana większość ślini się automatycznie na widok człowieka liżącego cytrynę.

Agencja Latte Creative przygotowała aż dziesięć dowodów na to, że bankierzy to także ludzie. Można się im przyjrzeć w pełnym „fachowych” wykresów i indeksów info-spocie kampanii “Hello bankers, prove you are human” (Cześć bankierzy, udowodnijcie, że jesteście ludźmi).

Narrator spotu (charakterystyczny cyfrowy głos Stephena Hawkinga) opowiada o rezultatach „badań”. Część z nich wykonano w laboratorium, część to obserwacje z życia badanych w ich naturalnym środowisku. Wyniki są jednoznaczne – tak jak każdego przeciętnego człowieka, także bankierów dotyczą zmiany klimatyczne, takie jak globalne ocieplenie czy wzrost poziomu wód.

Choć cała kreacja utrzymana jest w żartobliwym tonie, jej przekaz jest jak najbardziej poważny. Kampania „Hello bankers…” jest przewrotnym apelem do właścicieli banków wspierających finansowo przemysł węglowy, który najbardziej ze wszystkich gałęzi przemysłu, przyczynia się do zmian klimatu. Nadawca kampanii, holenderska organizacja pozarządowa BankTrack nawołuje bankierów, by zamiast w węgiel, inwestowali w przyszłość i pomogli uczynić swe placówki bardziej ludzkimi.

Węgiel jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych i szkodliwych dla środowiska paliw kopalnianych, które są używane do produkcji energii elektrycznej. W skali globalnej, elektrownie, wykorzystujące węgiel, są największymi producentami dwutlenku węgla. W tej niechlubnej statystyce znacznie wyprzedzają wycinkę lasów tropikalnych czy wykorzystywaną w transporcie ropę naftową. Mimo to, światowe zużycie węgla rośnie – przy obecnej tendencji w 2030 r. może wzrosnąć o 48%. Do takiego stanu rzeczy, w dużej mierze przyczyniają się największe prywatne banki, które inwestują znaczne sumy w opalane węglem elektrownie w Niemczech, Polsce czy we Włoszech – europejskie potęgi w wydobyciu węgla.
J. Czerwiński