logo kampanie społeczne
  • Konkurs
  • Wiedza
  • Selekcje
  • Opinie
  • Kampanie
  • Wydarzenia
  • Wydarzenia
  • Kampanie
  • Opinie
  • Selekcje
  • Wiedza
  • Konkurs
zamknij
Opinie
   ──────  19.02.2019

Czarny czy biały – wyjść poza uprzedzenia



„Green Book” Petera Fallery’ego – w dużym skrócie to opowieść o przyjaźni czarnego i białego mężczyzny w czasach, gdy w Stanach Zjednoczonych nie obowiązywała jeszcze ustawa o prawach obywatelskich – mówi psycholożka Martyna Harland, twórczyni portalu Filmoterapia.pl. W rozmowie z Grażyną Torbicką zastanawiają się, czy o poważnych społecznych problemach można mówić w prosty sposób i jak przejść od uprzedzeń do zauważenia racji innych ludzi.

 

„Green Book” Petera Fallery’ego to dla jednych film drogi z fabułą podporządkowaną rodzącej się przyjaźni dwójki bohaterów. Poznajemy historię dwóch autentycznych postaci: jazzowego muzyka Dona Shirleya i jego kierowcy Anthony’ego Vallelongi, później aktora, który występował jako Tony Lip. Według mnie to prosta opowieść, która pokazuje proste emocje. Może dlatego nie uwierzyłam, że to przyjaźń. Dla mnie była to raczej znajomość. Natomiast mój mąż, z którym oglądałam „Green Book”, tłumaczył mi, że dla niego przyjacielem jest ten, z którym gra się czasem w piłkę… Niesamowite, że można się tak różnić w odbiorze. Dzięki takim rozmowom możemy nawzajem siebie odkrywać. Czy męska przyjaźń jest inna niż kobieca?

Grażyna Torbicka: Nie wydaje mi się, by męska przyjaźń była inna. Natomiast w związku kobiety i mężczyzny inne postrzeganie i interpretowanie wspólnie przeżytych doświadczeń, w tym wypadku tego, jak mówisz: prostego filmu, to okazja do rozmowy, wymiany poglądów i szansa na lepsze wzajemne poznanie. To taka pacyfistyczna walka na argumenty i przekonywanie do swoich racji. Potem spotykamy się gdzieś w połowie drogi. Tak jak bohaterowie filmu w czasie wspólnej podróży dostrzegają racje drugiego i weryfikują własne sądy. A wracając do męskiej przyjaźni, z kolei mój mąż twierdzi, że jego wielkim przyjacielem jest na przykład włoski muzyk Paolo Conte. Jego utwory oboje bardzo cenimy, ale Adam nigdy nie poznał Conte prywatnie. Zna go poprzez jego muzykę i w związku z tym odczuwa z nim szczególną więź emocjonalną, dzieli z nim sposób postrzegania świata, wartości, ludzi. Uważa go za swojego przyjaciela, ponieważ ten dostarcza mu wspaniałych wrażeń, bez których jego życie byłoby uboższe. Mój mąż w ten sposób czyta przyjaźń.

Opublikowany przez Filmoterapia.pl Piątek, 1 lutego 2019

A czy ty uwierzyłaś w tę przyjaźń na ekranie?

Dopiero w momencie, gdy jeden bohater zaczął dostrzegać świat drugiego i przestali traktować się interesownie. Dla Tony’ego Vallelongi liczyły się nie tylko pieniądze, ale też perspektywa przygody, a Don Shirley szukał kierowcy, by ruszyć w trasę koncertową, i potrzebował kogoś, kto jednocześnie będzie w stanie go obronić, wykazać się sprytem i zapobiegawczością. Wiedział dobrze, jak wygląda jego sytuacja jako czarnoskórego muzyka. Akcja filmu dzieje się w latach 60. XX wieku, kiedy w Ameryce wciąż ukazuje się „The Negro Motorist Green Book”, czyli corocznie wydawany przewodnik dla czarnoskórych kierowców. Obejmuje restauracje, stacje benzynowe, bary, z których mogą korzystać – do innych miejsc nie mają wstępu. Pamiętasz, co Vallelonga zrobił w jednej z pierwszych scen filmu, kiedy do jego domu przyszli czarnoskórzy hydraulicy? Jego żona poczęstowała ich oranżadą, a on te szklanki po niedopitych napojach wyrzucił do kosza. To pokazało jego stosunek do czarnoskórych. A krótko po tym zdarzeniu został kierowcą czarnoskórego muzyka… Dlatego uwierzyłam w ich przyjaźń dopiero wtedy, gdy Tony dostrzegł, w jaki sposób mężczyzna, którego poznaje coraz lepiej, jest dyskryminowany, i przestał żyć uprzedzeniami.

Mnie zabrakło w tym filmie dramatów, wzlotów, upadków, komplikacji. Czy według ciebie przyjaźń potrzebuje takich silnych emocji, czy wystarczy po prostu być razem?

Ekstremalne sytuacje nie zawsze są dowodem przyjaźni. Stare powiedzenie mówi, że trzeba zjeść beczkę soli, żeby się przekonać, czy ktoś jest twoim przyjacielem. A w „Green Book” mamy szczególny rodzaj przyjaźni – bohaterowie pochodzą z odmiennych światów: jeden jest wykształconym muzykiem, wręcz erudytą, drugi – szorstkim, prostym facetem. Wydaje się niemożliwe, żeby ich sposoby postrzegania świata mogły się spotkać. A jednak im się udaje! Co ciekawe, współscenarzystą i współproducentem tego filmu jest syn Vallelongi – Nick, który dorastał, słuchając opowieści ojca. Jak się okazuje, przyjaźń, której narodziny obserwujemy, trwała do końca życia bohaterów. 50 lat później obaj zmarli w odstępie kilku miesięcy.

No właśnie, relacja między tymi dwiema postaciami została zbudowana na przeciwieństwach. To dzięki nim możemy się rozwijać?

Ich przyjaźń uczy nas przede wszystkim szacunku do drugiego człowieka. Niezależnie od tego, jakiego jesteśmy wyznania i z jakiego środowiska pochodzimy. Vallelonga nie miał za sobą żadnej szkoły, która uczyłaby go tolerancji, wręcz przeciwnie – żył w środowisku, które nie akceptowało czarnoskórych. To wrodzona inteligencja podpowiadała mu, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, w jaki sposób rozmawiać z ludźmi, żeby przekonać ich do swoich racji, jakiego języka i jakich argumentów użyć… Czy nie o taką inteligencję w życiu chodzi?

To samo twierdzą psychologowie. Warto być elastycznym – jak w tańcu starać się dopasowywać do różnych sytuacji. Być otwartym na to, co przynosi życie.

Chodzi też o trzymanie się swoich racji w życiu, tego, co tak naprawdę myślimy i czujemy – za pomocą środków, które dobiera się odpowiednio do sytuacji. Jak widać Tony to potrafi. Dlatego właśnie z wielu prób wychodzi zwycięsko.

Dla mnie „Green Book” jest jak kreskówka. Podobno kino popularne jest skierowane do wszystkich, ale taka uproszczona wizja świata mnie nie interesuje, bo w nią nie wierzę…

Opublikowany przez Filmoterapia.pl Czwartek, 8 lutego 2018

Kontynuacja rozmowy znajduje się na portalu Filmoterapia.pl – TUTAJ

Autorki wywiadu: Grażyna Torbicka: dziennikarka, krytyk filmowy, dyrektor artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym, w latach 1996–2016 autorka cyklu „Kocham Kino” TVP2

Martyna Harland: autorka projektu Filmoterapia.pl, psycholożka, wykładowczyni Uniwersytetu SWPS, dziennikarka. Razem z Grażyną Torbicką współtworzyła program „Kocham Kino” TVP2

Opublikowany przez Filmoterapia.pl Poniedziałek, 17 października 2016








polecamy ─── 27.01.2021

Covidman i… inne niebezpieczeństwa


Pandemia Covid-19 nie tylko gruntownie przeorała nasze dotychczasowe życie, ale również zdominowała kampanie społeczne na całym świecie. W...


nazwa kategorii: Kreacje / printy

CZYTAJ TEŻ:


  • 01.03.2021

    82% Polaków uważa, że Kościół powinien zachować neutralność wobec polityki


  • 19.12.2020

    43% Polaków odczuło w ostatnim czasie pogorszenie nastroju


  • 10.06.2020

    Jak wspierać dzieci podczas epidemii koronawirusa


  • 03.06.2020

    Od Solara do Opola


  • 27.04.2020

    Czas intuicji


  • 16.04.2020

    Pandemia COVID-19 to doskonały moment na rzucenie palenia i wapowania


chcesz zrobić kampanię?
MENU
  • Konkurs
  • Wiedza
  • Selekcje
  • Opinie
  • Kampanie
  • Wydarzenia
PORTAL
kontakt
reklama
patronat
konkurs Kampania Społeczna Roku
Polityka prywatnośći
Logotypy KAMPANIE SPOŁECZNE do pobrania

Zgłoś swoją
kampanię!

Zapraszamy wszystkich
do przesyłania na adres
kontakt@kampaniespoleczne.pl swoich projektów
(plakatów, ilustracji, filmów,
przedmiotów), które mają przesłanie prospołeczne.
Najciekawsze opublikujemy!

Ta strona używa cisteczek