„Zespół Downa to plama na koszuli, której nie możesz sprać” – billboardy Olimpiad Specjalnych Polska z takim hasłem od tygodnia wzbudzają oburzenie mediów i opinii publicznej. Komu zabrakło wyobraźni, wrażliwości albo po prostu rozumu? – zapytała jako pierwsza „Superniania” Dorota Zawadzka. Billboardowej plamy nie sprały wyjaśnienia organizatora podczas konferencji prasowej inaugurującej kampanię.
Ruszyła ona w listopadzie pod hasłem „Zrozum i daj mi żyć”. W największych miastach Polski pojawiło się ponad 150 billboardów ze zdjęciami Oli Błaszyk, zawodniczki Olimpiad Specjalnych Polska. Zestawiono je z łącznie 9 hasłami, które, jak twierdzą organizatorzy, są wypowiedziami rodziców bądź osób z zespołem Downa.
M.in.: „Zespół Downa jest jak czkawka, której nie możesz zatrzymać”; „Zespół Downa jest jak atak śmiechu w miejscu, gdzie nie można się śmiać”; „Zespół Downa jest jak tęsknota do kogoś, kto mieszka tylko w książce”.
Zdecydowanie najlepiej zauważonym i zapamiętanym hasłem pozostanie jednak „plama na koszuli”. Wzbudziło medialną dyskusję i wywołało oburzenie internautów, w tym rodziców dzieci z zespołem Downa. „Jestem wśród tych nienormalnych. Nie chcę TAKIEJ pomocy mojemu dziecku.”, „Ta kampania jest jak plama w Zatoce Meksykańskiej od BP, której nie możesz sprać.”, „Jako mama chłopca z Zespołem Downa jestem załamana tym tekstem” – komentarze o takiej wymowie dominują na fanpage’u Stowarzyszenia Rodzin i Opiekunów Osób z Zespołem Downa „Bardziej Kochani”.
Klęska taniego wybielacza
Te słowa mogą zaboleć – mówi Roma Błaszyk, matka Oli z billboardów. Wszyscy mówią, że kiedy przechodzą obok billboardów z tym hasłem, to coś ich uwiera. I bardzo dobrze. Ja mam takie uczucie od 16 lat. Kiedy chodzimy do kina, jedziemy tramwajem, Ola wzbudza niezdrowe zainteresowanie. Słyszę jak rodzice mówią do swoich dzieci: nie siadaj koło niej. Kiedy widzicie hasła, to czujecie skurcz żołądka? Ja go czuję codziennie – tłumaczy.
Każde hasło naszej kampanii to wypowiedź rodzica lub osoby z zespołem Downa. Tak się czuję…. jakby moja córka miała wielką plamę na bluzce, wszyscy na nas patrzą, oceniają – kontynuuje Roma Błaszyk, matka bohaterki kampanii. – To właśnie to hasło wywołało tyle kontrowersji. I tak zakładaliśmy. Reszta haseł miała dopełnić obrazu osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Osoby samotnej, odrealnionej. To wciąż temat tabu – uważa.
Prawdopodobnie organizatorzy kampanii spodziewali się kontrowersji, zaskoczyła ich jednak skala oburzenia. Bardzo się zdenerwowałem, gdy usłyszałem, jak niektóre osoby odebrały tę kampanię. Potraktowały ją powierzchownie, nie zastanowili się nad treścią. Hasło jest mocne, ale takie ma być, żebyśmy w końcu coś zauważyli – mówi Tomasz Sikora, fotograf kampanii.
„Niemądra i szkodliwa”
Wyjaśnienia organizatorów nie satysfakcjonują Ewy Danielewskiej, wiceprezesa Stowarzyszenia „Bardziej Kochani”, która nie szczędzi słów krytyki pod adresem kampanii. Reklama Olimpiad Specjalnych jest w mojej ocenie jest niemądra i szkodliwa. Jej celem miało być prawdopodobnie wzbudzenie kontrowersji, ale jeżeli wzbudziła, to przede wszystkim wśród rodziców osób z zespołem Downa. Nie o to chyba chodziło autorom. Rozumiem, że kampanie społeczne mają pobudzać do myślenia, ale tak naprawdę nie liczy się to, co autor miał na myśli, liczy się to, co ludzie na końcu zrozumieli – mówi Danielewska.
Jej zdaniem przekaz kampanii jest niespójny i niezrozumiały. Całość sugeruje, że hasła są słowami Oli Błaszyk, 16-letniej zawodniczki Olimpiad Specjalnych Polska. Znam bardzo wiele osób z zespołem Downa, ale naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, że wspięli się na taki poziom abstrakcji – mówi.
Organizatorzy wytłumaczyli później, że to słowa jej rodziców, a „plama na koszuli” odnosi się do „zespołu Downa”, a nie do dziecka, które żyje z tym zespołem. Pytam się jednak, czy ktoś widział jednak zespół Downa „sauté” – bez człowieka? Każdy przechodzień nie pomyśli o jakimś wirtualnym zespole Downa, ale o konkretnym człowieku, którego albo zna, albo widział i naprawdę nie kojarzy mu się on z czkawką – kontynuuje wiceprezes Stowarzyszenia „Bardziej Kochani”, prywatnie matka osoby z zespołem Downa.
Nikt mnie nie przekona, że spotykam się z nietolerancją. Jest dokładnie odwrotnie. Problem niektórych rodziców polega na tym, że nie mogą się pogodzić z tym, że taką poplamioną koszulę będą nosić do końca życia, a przecież sami są tacy eleganccy i ta koszula zaburza. Tylko czy to jest powód do uogólniania? Ja osobiście mogę chodzić w brudnej koszuli – pogodziłam się z tym i wiem, że zupełnie co innego jest w życiu ważne. Niestety, dochodzimy do smutnej konstatacji, że główny problem polega na niepogodzeniu się z sytuacją – kończy.
„Kampania ma wady”, ale „wywołała dyskusję”
Bardziej dyplomatyczny w ocenie jest Andrzej Suchcicki, prezes Stowarzyszenia „Bardziej Kochani”. – Zawsze w takich przypadkach przypomina mi się powiedzenie – nieważne co mówią, byle nie przekręcali nazwiska. Tu nazwiska nie przekręcają i zespół Downa jest doskonale widoczny. Przynajmniej napis daje po oczach, bo dziewczyna jest „za ładna” i tego „Downa” praktycznie nie widać. Szum oceniam pozytywnie, a całą kampanię traktuję jako kolejne poszukiwanie sposobów dojścia z informacjami o niepełnosprawności do opinii publicznej – tłumaczy.
Prezes stowarzyszenia broni kampanii i uważa, że wielu rodziców osób z Zespołem Downa w ferworze oburzenia zapomniało „jak przez długi czas (kilka miesięcy lub kilka lat) traktował swoje dziecko jak poplamioną koszulę usiłując najróżniejszym terapeutycznym wariactwem wywabić”. To trochę boli i trochę wstyd – komentuje. Oburzmy się zatem, to zawsze ładnie wygląda, a nic nie kosztuje, ale w tym ferworze, nie dostrzegamy, że właśnie mówimy o Downie, bronimy jego dobrego imienia, jego godności i czego tam jeszcze chcemy. Nie było by tej dyskusji gdyby nie ta kampania. Ma swoje wady, ja też je widzę, ale jeśli jej celem było wywołanie dyskusji,to jest skuteczna. Dyskutujemy – mówi Andrzej Suchcicki.
Ważne, co zrozumie odbiorca
Głośny start, medialne oburzenie, gorąca dyskusja i plama rozlanego mleka, którą nie wiadomo jak odprać. Wydaje się, że choć organizatorzy kampanii, oraz kreatywni, którzy nad nią pracowali mieli dobre chęci, to zabrakło im wyobraźni, by poruszać się w nader wrażliwym temacie; rozsądku, by dostatecznie skonsultować kampanię, sprawdzić reakcje w grupie fokusowej, a także odpowiedzialności, by przyznać się do błędu.
Pomijając nieszczęsne hasło, cała kampania gubi się w założeniach. Kierowca samochodu, czy pieszy poświęci kampanii góra jedną – dwie sekundy. Nie domyśli, się że są to słowa rodzica osoby z zespołem Downa, który opowiada o swoich doświadczeniach – na billboardzie nie znajdziemy takiej informacji. Przyjmie komunikat taki, jaki on jest – „Zespół Downa to plama na koszuli, której nie można sprać”, to coś negatywnego, coś czego ludzie się wstydzą.
Marcin Świejkowski
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
15.09.2023
Konsumenci produkują 170 kg odpadów opakowaniowych rocznie
-
04.08.2023
Porozmawiajmy szczerze o otyłości
-
12.05.2023
„Żywność w Polsce staje się coraz bardziej ekologiczna”
-
03.02.2023
Jak rozmawiać z osobą chorą na nowotwór?
-
16.01.2023
Blue Monday nie istnieje! — wyjaśnia Dorota Minta
-
02.11.2022
Jesień na talerzu. Jak jeść zdrowo i sezonowo?