Krwawa scena operacji aborcji. Sina skóra płodu i biel lekarskich rękawiczek. Obraz jest żywy, jaskrawy, plastyczny i … sięga trzeciego piętra kamienicy. Billboard antyaborcyjny, który staraniem Fundacji Pro – Prawo do Życia wisi od początku września na ruchliwym poznańskim rondzie. To było nieuniknione – reklama budzi spore kontrowersje. Może tylko mało kogo w Poznaniu zaskakuje, ponieważ wisi w „cieniu Hitlera” – zeszłorocznej kampanii wiszącej w tym samym miejscu, która zestawiała w jednym posunięciu okrucieństwa niemieckiej okupacji z usunięciem ciąży, a kobiety, które się na to zdecydowały z Hitlerem.
Tematem tegorocznej reklamy jest natomiast ustawa znana opinii publicznej pod nazwą kompromisu aborcyjnego. Drastyczne zdjęcie operacji usunięcia ciąży opatrzono hasłem: „Chore zabijamy. 467 chorych dzieci legalnie zabito w Polsce w 2008 roku”. Na billboardzie znalazło się również miejsce dla cytatu Jana Pawła II – „Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości”. Z pewnością jest to reklama, obok której nie można przejść obojętnie. Dobrze oświetlona od zmierzchu do świtu funduje Poznaniakom mistyczne doznania, lub jak kto woli – chwile grozy.
———————————
Bodziec – reakcja
Z racji na swoją specyfikę reklama outdoorowa jest bardzo demokratycznym medium. Billboard wielkości kamienicy tym bardziej. Z drastycznym obrazem stykają się nie tylko dorośli, ale także dzieci, które nie są ani poznawczo, ani emocjonalnie gotowe na odbiór takich treści (podobnie jak np. materiałów pornograficznych). Psychologiczne konsekwencje mogą być w tym przypadku dość poważne i często trudne do uchwycenia przez rodziców.
Paradoksalnie nadmierne epatowanie poruszającym obrazem martwego płodu może nieść zagrożenia także dla samego ruchu Pro-Life. Billboardy, plakaty, czy nawet całe wystawy anty-aborcyjne eksponowane w przestrzeni publicznej chyba na stałe zagościły w miejskim pejzażu. Podczas gdy początkowe reakcje były bardzo silne, to jednak osoby, które mijają je codziennie w drodze po przysłowiowe bułki mogą się wkrótce na nie psychicznie uodpornić. Związane jest to z procesem desensytyzacji – odwrażliwiania na bodziec, który początkowo powoduje reakcję emocjonalną wskutek jej wielokrotnej ekspozycji. Jest to zjawisko często poruszane w kontekście negatywnego wpływu brutalnych filmów, czy gier komputerowych. To może być strzał w nogę.
Reklama społeczna oparta na negatywnym przekazie rządzi się swoją specyficzną logiką. Mówiąc w skrócie – jest skuteczna, ale bez przesady. W świetle badań nad reklamą społeczną błędne okazuje się myślenie, że im bardziej się kogoś przestraszy tym lepiej. Przekroczenie pewnej granicy wywołuje mechanizmy obronne lub redukcję dysonansu poznawczego. Prowadzi to w prostej linii do odrzucenia komunikatu przez tych, do których kampania jest skierowana.
—————————————–
„Chcemy być skuteczni”
Kampania budzi dużo kontrowersji i wiele skrajnych reakcji. Wokół tematu antyaborcyjnego billboardu przewijają się nieustannie kwestie etyki reklamy społecznej, użycia szokującej formy, oraz kwestii narażenia dzieci na drastyczne widoki.
Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – Prawo do Życia, jeden z liderów polskiego ruchu pro-life dla kampaniespoleczne.pl tłumaczy cel kampanii oraz odpowiada na kontrowersje związane z billboardem.
– Celem kampanii jest uświadomienie wszystkim Polakom, że aborcja jest okrutną zbrodnią. Zdjęcia pokazują człowieczeństwo dzieci zabitych przed narodzeniem, mają budzić współczucie dla nich i skłaniać do szacunku dla każdego człowieka, od pierwszych chwil jego życia. Chcemy, aby większość Polaków zdecydowanie odrzuciła aborcję.
Kampania skierowana jest do wszystkich, których problem aborcji może dotyczyć. Do młodych, którzy mogą znaleźć się wobec niepożądanej ciąży. Do tych, którzy są odpowiedzialni za kształtowanie opinii publicznej. Do polityków odpowiedzialnych za prawo dopuszczające zabijanie dzieci w łonach matek. Do ginekologów, aby nie stawali się katami.
Postawiliśmy na swoistą terapię szokową. Skuteczne kampanie społeczne antyaborcyjne w USA wykorzystywały szokujące zdjęcia. Naszym celem jest ocalenie zabijanych dzieci i chcemy być skuteczni. Takie wstrząsające kampanie są często stosowane: kampanie przeciw paleniu papierosów, zapinanie pasów, kampanie antywojenne itp. W ważnych sprawach szokujące kampanie są uzasadnione. Komfort przechodniów jest dla nas ważny, ale życie zabijanych dzieci jest ważniejsze. Naszym celem jest dotarcie do jak największej liczby ludzi, których problem aborcji może dotyczyć, czyli wszystkich poza dziećmi.
———————————————————–
„Nazywamy to pornografią aborcyjną”
Według danych CBOS (2010) 50% Polaków sprzeciwia się prawu do aborcji, natomiast 60% uważa, że kobieta powinna mieć prawo do usunięcia ciąży w przypadku, kiedy płód jest uszkodzony lub upośledzony. Intensywne i konsekwentnie prowadzone działania ruchu pro-life wywierają wpływ na opinię publiczną. Ich skutki nie ograniczają się jedynie do kwestii samej debaty. O nakreślenie tematu poprosiliśmy Agatę Chełstowską – antropolożkę kultury i działaczkę feministyczną, organizatorkę Dni Sprawiedliwości Reprodukcyjnej.
– Dwadzieścia lat temu ogromna większość społeczeństwa opowiadała się za prawną dopuszczalnością aborcji i należy przypuszczać, że tak zagłosowałaby w referendum (52,8% wg danych CBOS). Zebrano 1,3 mln podpisów pod petycją o referendum, ale nigdy się ono nie odbyło. Sprzeciwiał się temu Kościół, któremu ówczesna władza oddała w ręce sprawy „obyczajowe” w zamian za poparcie reform ekonomicznych. Pod wpływem nowej ustawy, działań ruchu „pro-life” i wypowiedzi polityków opinia publiczna stopniowo się zmieniała.
W obecnej sytuacji prawnej dopuszcza się legalny zabieg przerwania ciąży m.in. w przypadku, jeżeli badania wykażą, że płód jest ciężko i nieodwracalnie upośledzony. Rozumiem, że celem kampanii „pro-life” jest powolne delegalizowanie tych przypadków, tak, jak to się stało na przykład w Salwadorze (południowa Ameryka). Problem w tym, że w praktyce ustawa nie jest przestrzegana. Z rządowych raportów wynika, że w 2005 roku wykonano 168 zabiegów z powodu wad płodu. W 40-milionowym państwie te dane są po prostu nierealne. Kobiety rozwiązują swoje problemy w prywatnych gabinetach, w Polsce lub za granicą.
Nie mówimy tu o kaprysie: urodzenie dziecka, które np. umrze zaraz po porodzie, albo będzie żyło tylko kilka dni ma nieporównywalnie cięższe konsekwencje psychologiczne, niż przerwanie po kilku lub kilkunastotygodniowej ciąży. Nieporównanie większy jest ból kobiety, jej żałoba.
Zdjęcia, których używają ideolodzy ruchu „pro-life” to zdjęcia zwłok wcześniaków, lub późno poronionych płodów. Te obrazy nie mają żadnego związku z tym, jak wygląda aborcja przed 12 tygodniem ciąży, czyli w okresie, który dopuszcza ustawa. Uważam, że takie zdjęcia w ogóle nie powinny być wieszane w miejscach, gdzie mogą je zobaczyć dzieci. Krwawe szczątki płodów zostają wykorzystane do konkretnego politycznego celu – to niegodne. Takie plakaty nazywamy „pornografią aborcyjną”.
——————————————
Strategiczne posunięcie
Kwestia aborcji w szerszym ujęciu – problem niechcianych ciąż, a co za tym idzie debata czy aborcja powinna być zalegalizowana (np. ze względów społecznych) wydaje się stanowić dopiero wierzchołek góry lodowej, czyli widoczny rezultat problemu społecznego. Jego przyczynę lokuje się w niskim poziomie edukacji seksualnej i małej odpowiedzialności rozrodczej. Problemem jest także koszt środków antykoncepcyjnych przerastający możliwości części Polek i Polaków.
W obrębie zantagonizowanych ruchów pro-choice i pro-life istnieją natomiast wewnętrznie spójne idee biorące w ramy całą seksualność człowieka. Po stronie przeciwników aborcji jest to niezmiennie społeczna nauka Kościoła Katolickiego. Ruch pro-choice wypracował ideę Sprawiedliwości Reprodukcyjnej, która oznacza prawo i posiadanie odpowiednich warunków, aby móc mieć dzieci, nie mieć dzieci, opiekować się dziećmi już posiadanymi i mieć kontrolę nad warunkami porodu. Zawiera w sobie dostęp do edukacji seksualnej, antykoncepcji, aborcji, badań prenatalnych, godnych warunków porodu, leczenia niepłodności – legalnie i w ramach publicznej służby zdrowia.
Działania w obrębie świadomości reprodukcyjnej wydają się stanowić klucz do chociażby częściowego rozwiązania problemu niechcianych ciąż. Regulacje prawne dotyczące możliwości przerwania ciąży to ważna kwestia w kontekście moralnym i społecznym oraz w zakresie celów zdrowia publicznego. Warto o tym rozmawiać, działać należy jednak w szerszej perspektywie. Ruchowi pro-life powinno w gruncie rzeczy zależeć nie na konkretnych rozwiązaniach prawnych, ale realnym zmniejszeniu skali zjawiska tzw. niechcianych ciąż. Im mniej niechcianych ciąż, tym mniej zabiegów aborcji. Według statystyk Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny corocznie 150 tys. Polek decyduje się na przerwanie ciąży w szarej strefie i to pomimo formalnego zakazu.
Działania edukacyjne, podnoszenie odpowiedzialności reprodukcyjnej, czy wspieranie kobiet w postawie promacierzyńskiej wynikającej z wyznawanych przez nie wartości mogą stanowić lepszą odpowiedź na postulaty podnoszone przez ruch pro-life, niż demonizowanie samej aborcji i stygmatyzowanie osób jej dokonujących. Jest to płaszczyzna, na której obydwa ruchy mogą przyczynić się do zmniejszenia skali problemu społecznego – co prawda innymi narzędziami i promując jakościowo rozbieżne idee.
M.Świejkowski
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
15.09.2023
Konsumenci produkują 170 kg odpadów opakowaniowych rocznie
-
04.08.2023
Porozmawiajmy szczerze o otyłości
-
12.05.2023
„Żywność w Polsce staje się coraz bardziej ekologiczna”
-
03.02.2023
Jak rozmawiać z osobą chorą na nowotwór?
-
16.01.2023
Blue Monday nie istnieje! — wyjaśnia Dorota Minta
-
02.11.2022
Jesień na talerzu. Jak jeść zdrowo i sezonowo?