Pyzy, pierogi ruskie, fasolka po bretońsku, leniwe, barszcz czerwony – oto kulinarne szlagiery, które na przestrzeni gastronomicznej mogą kojarzyć się tylko z jednym miejscem – barem mlecznym. Te, zawieszone nieco w czasie lokale, od lat cieszą się sympatią mieszkańców polskich miast. Można tu zjeść smaczny, ciepły i bardzo tani posiłek. Jest tylko jeden problem – te miejsca sukcesywnie znikają.
– Już zamykamy – proszę jeść szybciej! – pośpiesza przyodziana w biały fartuch pani z obsługi „Familijnego”, popularnego warszawskiego baru mlecznego mieszczącego się przy ul. Nowy Świat. Siedzący przy stolikach goście – kilku emerytów i dwie panie z torbami na laptopy, karnie przyśpieszają ruchy łyżek i widelców. Z talerzy szybko znika zupa pomidorowa, kiełbaska na gorąco, kluski leniwe. Nikt nie gniewa się na panią w fartuchu, wiadomo – jest sobota, godzina 17:00, trzeba w końcu zamknąć lokal. – Na obiady przychodzę tylko tutaj – mówi, dopijając kompot, starszy pan. – Sam nie potrafię zbyt dobrze gotować, a tutaj jest smacznie, tanio i po domowemu – dodaje.
W barze „Złota Kurka” na Marszałkowskiej panuje duży ruch, w końcu to pora obiadowa. Przy stolikach przekrój warszawskiej społeczności – emeryci, studenci, pracownicy okolicznych biurowców. W powietrzu unoszą się smakowite zapachy, charakterystyczne dla domowej kuchni. – Wydajemy około 300 – 400 posiłków dziennie – mówi pani z obsługi – ale teraz jest słaby okres, parę lat temu potrafiliśmy wydać dziennie około tysiąca – dodaje. – Najlepiej schodzą leniwe, pyzy i pierogi.
Również na Marszałkowskiej, niedaleko „Złotej Kurki” mieścił się bar „Prasowy”. Mieścił, ponieważ w grudniu 2011 ro. ten stary (pochodzący z czasów budowy Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej MDM w latach 50.) bar mleczny został zamknięty. Powód zakończenia działalności „Prasowego” był prozaiczny. Po kolejnej podwyżce czynszu właścicielka zdecydowała się przejść na emeryturę, a miasto, będące właścicielem lokalu postanowiło bar zamknąć. Zaczęło się więc rutynowe w takich przypadkach postępowanie – rozpoczęto przygotowania do przetargu na nowego najemcę, bez konkretnych wymagań wobec profilu działalności. Prawdopodobnie miejsce „Prasowego” zająłby więc wkrótce ekskluzywny butik, oddział banku lub jedna z sieci kawiarni. Taki klient bez problemu zapłaci wysoki czynsz i podniesie prestiż okolicy. – Realny wybór jest taki, że albo będzie tanio i przaśnie, albo nieco drożej, ale nowocześnie. – powiedział w wywiadzie dla Gazety Wyborczej burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski.
Okazało się jednak, że „przaśność” ma również swoich zwolenników. 19 grudnia grupa lokalnych aktywistów i sympatyków „Prasowego” wtargnęła do baru, inaugurując jednocześnie jego ponowne otwarcie. Z powrotem zaczęto serwować takie klasyki jak fasolka po bretońsku, pierogi czy ryż z jabłkami – wszystko za symboliczne „co łaska”. Brawurową akcję przerwała dopiero policja, wezwana na miejsce przez przedstawicieli Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami. Całą Polskę obiegł materiał filmowy, na którym widać zgromadzone przed „Prasowym” oddziały prewencji, podczas gdy w środku element wywrotowy skandował „raz, dwa, trzy – pierogi!”.
Liczba barów mlecznych sukcesywnie maleje – w latach 80. w Warszawie było ich kilkadziesiąt, dziś pozostało tylko 13. – Wszystkiemu winne są stale podnoszone przez właścicieli kamienic czynsze – mówi Piotr Obrębski, właściciel baru mlecznego „Wilanowski” mieszczącego się przy Belwederskiej – nie bez znaczenia pozostaje też rosnąca konkurencja ze strony fast foodów – dodaje. – Teraz nikt nie otwiera już w warszawie barów mlecznych, to trudny interes i nie zapewnia dużych zysków.
Zbliża się godzina 19:00, w „Wilanowskim” nie ma już gości. W niewielkiej sali jadalnej można podziwiać pamiątki z dawnych czasów – zabytkową Obliczeniową Kasę Automatyczną (OKA) i archiwalne egzemplarze gazety „Stolica”. Na jednym ze stolików widać „ślad” po śrubie do przykręcania talerzy – nawiązanie do słynnej sceny z filmu „Miś”. Pan Piotr przejął po matce prowadzenie „Wilanowskiego” i nie zamierza zakończyć działalności – Jakoś sobie radzę. Jestem samowystarczalny i nie jestem z tych, którzy się poddają – mówi.
Nie poddają się również fani barów mlecznych. Dzięki ich naciskom warszawscy radni przyjęli rekomendację odnośnie sposobu profilowania przetargu na wynajęcie lokalu, w którym wcześniej mieścił się bar. Dzięki odpowiedniemu profilowaniu zwycięzca przetargu zobowiązany byłby do kontynuowania misji „Prasowego”. Jest więc szansa, że następny szturm na placówkę okaże się niepotrzebny i przy Marszałkowskiej 10/16 znowu będzie można zjeść leniwe całkowicie legalnie.
Ostateczną decyzję Zarząd Dzielnicy Śródmieście miał podjąć na posiedzeniu 22 lutego, jednak sprawę przesunięto.
P. Lenarczyk
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
15.09.2023
Konsumenci produkują 170 kg odpadów opakowaniowych rocznie
-
04.08.2023
Porozmawiajmy szczerze o otyłości
-
12.05.2023
„Żywność w Polsce staje się coraz bardziej ekologiczna”
-
03.02.2023
Jak rozmawiać z osobą chorą na nowotwór?
-
16.01.2023
Blue Monday nie istnieje! — wyjaśnia Dorota Minta
-
02.11.2022
Jesień na talerzu. Jak jeść zdrowo i sezonowo?