Mają po kilkanaście lat. Szukają zgody na to, kim są. Rozprawiają się ze wspomnieniami. Obnażają się emocjonalnie. Opowiadają o rozwodach rodziców, anoreksjach, depresjach, odrzuceniu. Wymieniają wyzwiska, którymi ich obrzucano. Pokazują blizny po samookaleczeniach tłumacząc, że nie mogli inaczej poradzić sobie z bólem, kiedy ich matki popełniały samobójstwa. Mówią o własnych skokach, które nie były bynajmniej skokami ze spadochronem. Pozwalają uczestniczyć w przełomowych dla nich momentach. Co jakiś czas pytają, czy ktoś ich w ogóle jeszcze słucha.
Mowa o kilkuminutowych filmach zamieszczanych na Youtube przez amerykańskich nastolatków, które stały się dla nich w ostatnim czasie sposobem na znalezienie sensu i akceptacji. Prawie wszystkie nagrania mają podobną, oszczędną formę: autor trzyma przed sobą plik kartek, na których zapisał wcześniej swoją historię. Jedno zdanie na jednej kartce. Nieruchoma kamera rejestruje prezentowane zapiski. Zdania są krótkie, dosadne. Układają się w logiczną kompozycję: zanim autor wprowadzi nas w swoją historię, przedstawia się i sygnalizuje, że będzie mówił o czymś, co jest dla niego trudne i ważne: „Cześć, jestem Katie, studentka drugiego roku. Przez co przechodziłam? Mam przeszłość. Mam tajemnice”. Nagrania nie sprowadzają się jednak tylko do wyjawiania tajemnicy. Kończą się skierowanym do widza przesłaniem: „Nie mów przykrych rzeczy. Niektóre słowa są tak okrutne, że zostają w głowie na całe życie” albo „Jesteś kimś pięknym. Nigdy o tym nie zapominaj”.
Nie wygląda to tak, jakby nastolatki licytowały się, kto ma gorzej. Chcą raczej wydobyć ze swoich historii nadzieję dla siebie i innych. Można odczuć, jak w trakcie opowiadania o swoich zmaganiach przejmują kontrolę nad tym, z czym do tej pory nie mogli dać sobie rady. Dorastają niemalże na oczach widzów. Jest to moment, kiedy mogą zdecydować, co zrobić ze swoją historią: na stałe zająć pozycję ofiary, której zadano ból, czy ten ból oswoić i wyjść mu naprzeciw.
Do szukania jasnych punktów w rzeczywistości, która wydaje się beznadziejna, zainspirowały nastolatków wypowiedzi Benjamina Breedlove’a. Chłopiec przez całe życie zmagał się z poważną chorobą serca. Trzy razy wyrywał się śmierci. Na swoim videoblogu założonym na YouTube (BreedloveTV) przeprowadzał wywiady ze swoją rodziną i przyjaciółmi, i dawał porady innym. Ostatni film, wzorem Kierana Milesa, który opowiedział swoją historię w papierowej formie i zachęcił innych, żeby szukali w swoim życiu codziennie 10 powodów do uśmiechu, nagrał właśnie w formie papierowej opowieści. Jego zwierzenia nie są bilansem zysków i strat. Benjamin dzieli się swoją historią jak ktoś, kto zna wartość życia, bo dobrze je wypełnił. Mówiąc o doświadczeniu obecności Boga i o momentach, gdy go reanimowano, urzeka szczerością i spokojem. Można ulec urokowi Bena bądź nie – komentarzy pod jego nagraniami jest mnóstwo. Oceny różnią się od siebie. Tym, co w nich dominuje nie jest jednak ani typowo amerykańska euforia wypełniająca się w błogosławieniu wszystkiego i wszystkich, ani zajadłość osób traktujących Bena jak medialną maskotkę. Tym czymś jest szacunek. Benjamin Breedlove zmarł 25 grudnia 2011 roku z powodu zatrzymania akcji serca, miał 18 lat. Nagrania, które zostawił, obejrzało w ciągu ostatniego miesiąca ponad 6 milionów internautów.
Nie trzeba być wnikliwym widzem, żeby zauważyć, że autorom niektórych nagrań stworzonych pod wpływem opowieści Benjamina, bardziej chodzi o pokazanie nowego lakieru na paznokciach niż o katharsis. Nie wiadomo, co chcą bardziej wylansować – siebie czy swój nieistniejący problem. Jednak, mimo że od nieautentyczności niektórych nagrań aż mdli, warto sobie zadać pytanie, czy są to jeszcze tylko puste, wrzucone w przestrzeń internetu głosy bezmyślnie idące za nową modą, czy może już naznaczone samotnością wołanie o pomoc.
Jak wynika z badań przeprowadzonych w ostatnim roku w Polsce, depresja może dotykać nawet 5-letnie dzieci. W grupie 10-latków zaburzenia depresyjne może mieć nawet 28 na 100 dzieci. Te same liczby dotyczą 17-latków. Dzieci często nie potrafią poradzić sobie z narastającym lękiem związanym z rozwodami rodziców, trudnościami w szkole, brakiem akceptacji wśród rówieśników, a liczba psychiatrów dziecięcych jest tak mała, że niemożliwością jest, aby każde dziecko otrzymało odpowiednie wsparcie. W 2010 roku 358 dzieci w wieku od 10 do 19 lat próbowało odebrać sobie życie, a blisko połowy z nich nie udało się odratować*.
J. Flisiuk
* Źr: M. Święchowicz, Dziecko nieszczęścia w: „Przekrój” nr 36, 5 września 2011
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
15.09.2023
Konsumenci produkują 170 kg odpadów opakowaniowych rocznie
-
04.08.2023
Porozmawiajmy szczerze o otyłości
-
12.05.2023
„Żywność w Polsce staje się coraz bardziej ekologiczna”
-
03.02.2023
Jak rozmawiać z osobą chorą na nowotwór?
-
16.01.2023
Blue Monday nie istnieje! — wyjaśnia Dorota Minta
-
02.11.2022
Jesień na talerzu. Jak jeść zdrowo i sezonowo?