────── 08.11.2017
Polacy/ki nie króliki, swój rozum mają
Najnowsza kampania Ministerstwa Zdrowia wywołała w ostatnich dniach istną burzę. Półminutowy spot utrzymany w sielankowo-bajkowej konwencji to zbiór praktycznych porad od polskiego rządu dla obywateli, dotyczących zdrowego stylu życia i wynikającej z niego płodności. W założeniu autorów przedstawienie tematu prokreacji za pomocą królików miało służyć nadaniu mu delikatności i uniknięciu wulgarności oraz naruszenia tabu.
– Szukaliśmy jakiegoś ezopowego odniesienia, tak aby poprzez baśnie, zwierzęta móc trafić z przekazem do szerokiej grupy odbiorców. (…) Seksualność jest otoczona różnymi tabu i trudno poruszać się w tym obszarze, tak aby nikogo nie urazić. Nie chcieliśmy robić filmu instruktażowego. Baliśmy się wulgarności. Króliki wydawały się dobrym rozwiązaniem tych dylematów.– mówi Jakub Kubicki z domu produkcyjnego Propeller, odpowiedzialnego za realizację spotu, w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Dodaje też, że jeżeli spot wywoła dyskusję, to dobrze, ponieważ ten sposób jest szansa, że temat zostanie dostrzeżony.
Z jego opinią zgadza się sam Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł, który tłumaczy: „Autorem są eksperci od PR-u. Myślę, że nawet jeśli ten spot jest troszkę kontrowersyjny, to zwraca uwagę na to, co jest problemem dla Polski (…) Nawet jeśli są osoby, którym ten, jednak sympatyczny spocik się nie podoba, rozumiem te emocje, ale myślę, że wywołanie tej dyskusji na ten temat też jest ważne”.
Ten cel z pewnością został osiągnięty. Temat kampanii jest wszechobecny – w wypowiedziach polityków, ekspertów i na głównych stronach portali satyrycznych. Opinie są w dużej mierze krytyczne.
Joanna Schmidt z Nowoczesnej zwraca uwagę na inny sposób powiększania populacji Polski, który nie tylko nie jest przez rząd promowany, ale wręcz zwalczany: „Ja proponowałabym panu ministrowi podejść poważnie do tematu problemu demograficznego w Polsce. I pieniądze, które przeznacza na kampanię „mnożyć się jak króliki” przeznaczyć na chociażby metodę in vitro, która realnie pomaga przyszłym rodzicom w posiadaniu potomstwa. To by były dobrze wydane pieniądze”.
Z kolei senator PO Tomasz Grodzki bez ogródek interpretuje intencje Ministerstwa: „Cisną mi się na usta słowa, że niechcący zostały odsłonięte prawdziwe intencje władzy: mamy się mnożyć jak króliki, pracować jak woły i głosować jak barany. Może założenia były sympatyczne, ale wyszło jak zwykle”.
Na jeszcze inny niefortunny aspekt kampanii zwraca uwagę językoznawca prof. Jerzy Bralczyk: „To fatalny pomysł, konotacje językowe z królikami i płodnością są jednoznacznie negatywne. Króliki nie są wzorem świadomego podejścia do prokreacji, a raczej intensywnego spółkowania„.
I to właśnie prowadzi do kluczowego naszym zdaniem pytania, jeśli chodzi o spot – czy rzeczywiście promuje on zdrowie, czy raczej niekontrolowaną prokreację? A jeśli zdrowie, to czyje? Należy zwrócić uwagę, że narratorem spotu jest mężczyzna, a przedstawione w nim porady odnośnie płodności przekazane mu były… przez ojca. Bohater określa siebie i swoje rodzeństwo w zasadzie jako potomków jednej osoby, mówiąc „Ojciec miał nas sześćdziesięcioro troje”. Jaka jest w tym wszystkim rola Pani Królikowej? Zakładając, że płodny królik nie skacze po prostu z kwiatka na kwiatek, szafując swoim potencjałem rozrodczym, podczas kiedy partnerka opiekuje się gromadką królicząt, 63 dzieci to niebagatelna liczba – nawet jeśli przeliczymy to „z króliczego na ludzki”, oznacza to około 10 porodów. Jaki wpływ miałyby one na zdrowie kobiety?
– Okres ciąży to dla organizmu kobiety 9 miesięcy „ciężkiej pracy”. U pań, które kilkukrotnie były w ciąży, mogą pojawić się bóle stawów biodrowych, kolanowych, a także nasilić się zmiany w kręgosłupie. Częste porody, zwłaszcza dużych dzieci, to ryzyko pojawienia się w przyszłości obniżenia narządu rodnego, wysiłkowego nietrzymania moczu, a nawet wypadania narządu rodnego – wylicza dr Jacek Tulimowski, ginekolog-położnik- „Pamiętajmy, że nawet najbardziej fizjologiczna ciąża pozostawia w organizmie kobiety nieodwracalne ślady. (…) Wielodzietność nie jest dla organizmu wszystkich kobiet, a tak naprawdę oprócz szczęścia jest również obciążeniem zdrowotnym dla kobiety” – dodaje.
Ale kto w tak silnie patriarchalnym kraju brałby to pod uwagę? W kraju 500+?
Pozostaje patrzeć, jak robią to zagranicą, np. w kampanii „Do it for Denmark”.
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
12.06.2024
Żyję z HIV – poznaj ich historie
-
28.05.2024
Jak ruchem zmieniać umysł?
-
16.05.2024
Pod opieką ropuchy
-
13.05.2024
Kintsugi — sztuka sklejania człowieka
-
06.05.2024
Truskawki to ulubione owoce Polaków
-
01.05.2024
Praca jest dla nas źródłem stresu