Igrzyska olimpijskie, które w tym roku odbędą się w Chinach stały się okazją do poruszenia kwestii łamania praw człowieka przez władze chińskie. Ostatnio sprawa stała się jeszcze bardziej nagłośniona za sprawą zamieszek m.in. w Lhasie, gdzie demonstracje Tybetańczyków zostały brutalnie i krwawo zdławione przez chińskie siły porządkowe.
Gdy komitet MKOL zadecydował o wyborze Chin jako gospodarza kolejnych igrzysk, powstało szereg projektów zainicjowanych przez organizacje pozarządowe zajmujące się prawami człowieka (takie jak Amnesty International, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Ratuj Tybet), których celem było nagłośnienie przypadków łamania praw człowieka przez chińskie władze.
Oprócz nich powstało wiele inicjatyw oddolnych; wśród tych najgłośniejszych jest pomysł bloggera o nicku Parakalein polegający na wysyłaniu koszulek wyprodukowanych w Chinach na adres prezydenta Republiki Chińskiej lub Komitetu Organizacyjnego Olimpiady. W Internecie można zaprotestować podpisując apel o przestrzeganie praw człowieka, można „pobrać’ ogień olimpijski i wysyłać go dalej smsami lub mailami do znajomych. Możliwości jest mnóstwo, o kilku z nich można przeczytać na stronie: www.ratujtybet.org/dzialaj
Czy działania polegające na wysyłaniu koszulek, podpisywaniu apeli, noszenie pomarańczowej wstążki mają sens? Przede wszystkim takie działania mają wymiar symboliczny – pokazując, że są ludzie, którym nie jest obojętne łamanie praw człowieka. Jest to także swego rodzaju niezgoda na padające tezy umieszczające kwestię praw człowieka w „sferze politycznej”, od której całkowicie oderwane są sfery sportu czy biznesu.
Chociaż działania nie wydają się skuteczne w bezpośrednim przełożeniu, to niedoceniany wydaje się być rozgłos, jaki powstaje wokół tego typu inicjatyw. Temat stał się na tyle głośny, że politycy zostali zmuszeni do zajęcia stanowiska. I chociaż jasne jest, że dla niektórych jest to tylko okazja do uzyskanie kilku procent poparcia więcej, to widać wyraźnie, że Olimpiada 2008 będzie odbywać się nie jako pokaz siły i rozwoju Republiki Chińskiej lecz impreza w kontekście praw człowieka, praw Tybetańczyków oraz wolności mediów.
Jest jeszcze sfera biznesu – wielkie koncerny wspierają organizację Igrzysk jako sponsorzy. Po zamieszkach w Lhasie coraz częściej pojawiają się głosy zwracające uwagę na odpowiedzialność korporacji za to, co dzieje się w Chinach, oraz na to, jak mogą wpłynąć na istniejącą sytuację. Większość analityków zwraca uwagę na bilans zysków i strat przed jakim stoją korporacje – chiński rynek ocenia się na kilkaset milionów konsumentów z których żadna firma sponsorująca Olimpiadę nie zrezygnuje.
Brakowało jednak perspektywy biorącej pod uwagę nacisk konsumentów, który zmusi firmy-sponsorów do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Ostatnio pojawiła się jednak inicjatywa Piotra Niemczyka, dziennikarza dwukrotnie więzionego w stanie wojennym, który namawia do bojkotu konsumenckiego produktów tych firm, które sponsorują Olimpiadę 2008. 31 marca w czterech gazetach ukazały się ogłoszenia:
„Nie będę kupować Coca-Coli i butów Adidasa, jeżeli nie wycofają się ze sponsorowania igrzysk w Chinach”, pod którym podpisani są znani opozycjoniści z czasów PRL, a także czynni politycy: Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS, Konstanty Miodowicz z PO i Jan Lityński z PD.
Jak mówił Piotr Niemczyk w TOK-FM:
„To nie chodzi o to, żebyśmy walczyli z chińską gospodarką. Myślę, że trzeba walczyć z pewnym rodzajem totalitaryzmu, a niekoniecznie ze wszystkim, co się w Chinach dzieje. Walka z chińską gospodarką, poza tym, wydaje mi się całkowicie nieskuteczna. My nawet nie wiemy często, że kupujemy chińskie produkty, a są to produkty chińskie. Natomiast tu mamy taki dosyć wyraźny przykład takiego oczywistego cynizmu, prawda? Korporacje, które z jednej strony szczycą się ideami społecznej odpowiedzialności biznesu i gdzieś tam podsypują pieniądze tu do domu dziecka, tu do jakiegoś szpitala, ale nagle okazuje się, że w skali makro, kiedy mamy do czynienia ze zwykłym ludobójstwem, to one właściwie udają, że nic nie widzą i spokojnie zastanawiają się nad tym, jak ten rynek zdobyć, jak dać zarobić pieniądze chińskiemu systemowi totalitarnemu, tylko po to, żeby zwiększyć sobie sprzedaż.”
Do Olimpiady pozostało około 4 miesięcy. Problemy Coca Coli i Adidasa dopiero się rozpoczęły. Im bliżej otwarcia Igrzysk tym większe napięcie i więcej protestów będziemy mogli zaobserwować. Mówienie o własnej szlachetności, tworzenie programów CSR – wszystko to, co ma stworzyć wizerunek firm odpowiedzialnych i zaangażowanych społecznie może okazać się zmarnowane.
Dotychczas powstało kilkadziesiąt różnych wariacji na temat kół olimpijskich – jako otwory po pociskach, jako kajdany, druty kolczaste. To kwestia czasu kiedy logotypy sponsorów olimpiady również w podobnym stylu pojawią się na wlepkach, blogach, w rozsyłanych mailach. Bycie odpowiedzialną i zaangażowaną społecznie firmą to nie tylko charytatywne imprezy.
Sponsoring Olimpiady w Chinach jest posunięciem, które podważy wiarygodność dotychczasowych działań CSR takich firm, jakie można znaleźć na stronie: www.en.beijing2008.cn/bocog/sponsors/sponsors/
Marcin Izdebski, Fundacja Komunikacji Społecznej
Tytuł artykułu został zaczerpnięty z opowiadania Julia Cortazara.
Kampania „China is getting ready”: Przygotowania do Olimpiady trwają
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
15.09.2023
Konsumenci produkują 170 kg odpadów opakowaniowych rocznie
-
04.08.2023
Porozmawiajmy szczerze o otyłości
-
12.05.2023
„Żywność w Polsce staje się coraz bardziej ekologiczna”
-
03.02.2023
Jak rozmawiać z osobą chorą na nowotwór?
-
16.01.2023
Blue Monday nie istnieje! — wyjaśnia Dorota Minta
-
02.11.2022
Jesień na talerzu. Jak jeść zdrowo i sezonowo?