Chlamydia w menu

Majtki w dół, a tam… nic nie widać. Ministerstwo Zdrowia Quebeku przedstawiło poruszający, oparty o prawdziwą historię musical pt. "Chlamydia w menu". W roli głównej – Chlamydia. Spektakl odbył się na scenie… uczelnianej kantyny i był performancem otwierającym kampanię „Undressing” skierowaną do młodych, aktywnych seksualnie mieszkańców tej kanadyjskiej prowincji. Samego zaproszenia nigdy nie wystosowano, więc kiedy w pewnym momencie chłopak i dziewczyna zaczęli gorączkowo się sprzeczać i oskarżać o zakażenie infekcją (przenoszoną drogą płciową), a kłótnia przerodziła się w edukacyjne widowisko muzyczne, zdziwienie malujące się na twarzach nieświadomie konsumującej posiłek młodzieży przybrało najrozmaitsze formy.

Równie wielką konsternację, jednak zdecydowanie bardziej negatywną, spotyka co roku tysiące młodych Quebekczyków i Quebekczynek, którzy dowiadują się, że zostali zainfekowani chlamydią. Jest to jedna z najczęstszych chorób przenoszonych drogą płciową i jak wiele innych możliwa jest do uniknięcia dzięki stosowaniu prezerwatyw. Quebeckie ministerstwo zdrowia postanowiło przyciągnąć uwagę młodych i przestrzec ich przed tymi niewidocznymi dla ludzkiego oka zagrożeniami.

„Often, there is nothing to see” ("Często nie ma nic do zobaczenia") to hasło kampanii, które dokładnie przekazuje ideę kreatywną opracowaną i zrealizowaną przez agencję Espresso Media and Cartier Communication. Na popularnych w grupie docelowej portalach umieszczono reklamy przedstawiające okolicę krocza młodej dziewczyny lub chłopaka z bielizną zmysłowo opuszczaną w dół, ale miejsca „strategiczne” przesłonięto kołem z zachętą "Touch me and I will show you what chlamydia looks like" („Dotknij mnie to Ci pokażę jak wygląda chlamydia”). Po kliknięciu internauta zostaje odesłany na edukacyjną stronę kampanii.

W celu przyciągnięcia uwagi młodej grupy docelowej (15-24) użyte zostały nowoczesne i dostosowane do niej środki komunikacji. W sieci promowano nagranie wystawionego na kantynie przedstawienia, umieszczono go na Youtube.com, a internauci spontanicznie przekazywali go między sobą. Dosłownie – marketing wirusowy.
M.Świejkowski