„Mamo, jestem wampirem”, mięsny jeż, amant Janusz pluskający się w wannie. Seriale paradokumentalne dały nam w 2012 roku zalew memów, przeróbek, dużo zabawy. Mówiąc o nich ciężko pominąć ich siermiężność, amatorską grę aktorską, a czasami skrajną głupotę scenariusza. Pójdziemy o krok dalej i śpieszymy wyjaśnić dlaczego produkcje tego gatunku potrafią zrobić więcej pożytecznego niż niejedna kampania społeczna. Widzów scripted docu można z grubsza podzielić na dwie kategorie: tych co oglądają je ponieważ są śmieszne, odmóżdżające, by później pośmiać się ze znajomymi, jakie to było głupie; a także tych, którzy włączają Ukrytą Prawdę z wypiekami na twarzy (sic!). Ci drudzy odbierają to całkiem serio. Ba! nierzadko nie zdając sobie sprawy, że to nie serial, tylko cykl dokumentalny. Każdy odcinek to osobny case’e, który ukazuje szeroką gamę bohaterów żyjących w różnorodnych układach i relacjach rodzinnych. Początkowy spokój burzy seria niefortunnych zdarzeń, zmian zachowania członka rodziny lub wyjście na jaw długo ukrywanej informacji. To stawia bohaterów przed koniecznością podjęcia działań. Scripted docs obrazują proces radzenia sobie z dysonansem poznawczym, metody zdobywania wiedzy, reakcje otoczenia społecznego, a także propozycję pozytywnego rozwiązania „trudnej sprawy”. Całość kończy się zazwyczaj relatywnym happyend’em. Dzięki scripted docs widzowie mogą uwrażliwić się na ważne, czasami nowe zagrożenia i problemy oraz nauczyć się jak je rozwiązać. Seriale poruszały już takie kwestie jak alkoholizm, przemoc, stalking, narkomania czy akceptacja dla osób LGBT. Ilustracja pochodzi ze strony ukrytaprawda.tvn.pl
CZYTAJ TEŻ:
-
21.11.2024
Gwiazdka dla bezdomniaków
-
10.11.2024
MAMY czas na zdrowie?
-
06.11.2024
Nie miej tego w d*pie
-
05.11.2024
Faceci nie chcą kwiatów
-
04.11.2024
Nie chcesz trafić do tego dołka
-
31.10.2024
Poszły z dymem