Nieznaczne przekroczenie prędkości może mieć tragiczne konsekwencje, poza faktem, że czasowo się niemal zupełnie nie opłaca. Zostało to pokazane w spocie reklamowym Transport Accident Commision (Komisji ds. wypadków drogowych) australijskiego stanu Victoria. Sierżant Peter Bellion z tamtejszej policji prezentuje widzom rekonstrukcję wypadku drogowego w dwóch wariantach. Pierwszy, ukazujący bieg wydarzeń od końca, przedstawiony jest w zwolnionym tempie. Potrącona przez samochód kobieta jest poważnie ranna. Policjant tłumaczy, że w chwili, kiedy doszło do tragicznego zderzenia, kierowca jechał z prędkością 65 kilometrów na godzinę, przekraczając dozwolony limit o 5 kilometrów.
Druga wersja wydarzenia ma inny przebieg. Kobieta wprawdzie wpada pod pojazd, ale wstaje o własnych siłach; skończyło się tylko na lekkim stłuczeniu. Sierżant wyjaśnia, że kierowca prowadził samochód zgodnie z przepisami. Mniejsza prędkość miała wpływ na drogę hamowania i siłę uderzenia. "Nigdy nie bylibyśmy wezwani do tego wypadku" konkluduje mundurowy.
O tym, że przyspieszanie nie opłaca się, przekonuje John Lender z TAC. Oblicza, że jadąc 65 km/h zamiast 60 km/h w najlepszym wypadku zaoszczędzić można 46 sekund na każde 10 przebytych kilometrów.
A.Postek
nazwa kategorii: Kreacje / printy
CZYTAJ TEŻ:
-
17.04.2024
Najlepszy przyjaciel sadysty
-
17.04.2024
Gotujemy się na dobre
-
16.04.2024
Wykonane przez nas
-
12.04.2024
Zabójcze trendy
-
11.04.2024
Nie ma jednej drogi z Parkinsonem
-
11.04.2024
Bo będzie bolało!